Przedstawiciele Razem przekonywali w środę, że wokół zawodu nauczyciela narosło wiele mitów i jest on w polskiej debacie publicznej niesprawiedliwie atakowany - m.in. przez minister edukacji narodowej w rządzie premier Ewy Kopacz, Joannę Kluzik-Rostkowską. "Pracuję w szkole już dziewiąty rok i ciągle czytam w prasie, słucham w telewizji, że zarabiam 5 tysięcy złotych i pracuję 18 godzin tygodniowo" - mówiła Justyna Drath, która kandyduje z piątego miejsca listy Partii Razem w okręgu krakowskim, skąd pochodzi. Jej zdaniem to nieprawdziwy obraz. "Jako polonistka przygotowująca do matury i wychowawczyni, która siedzi nad biurokracją, zarabiam tyle, że ledwo wystarcza mi na utrzymanie się w Warszawie, a jednocześnie pracuję dużo więcej niż 40 godzin tygodniowo. Tej ciężkiej i skomplikowanej pracy, bardzo obciążającej psychicznie, nie widać i nie słychać w mediach, natomiast słychać bardzo wiele o rujnujących budżet szkołach, koniecznych cięciach, leniwej i roszczeniowej grupie zawodowej" - oceniła. "Pracując na pełnym etacie w policealnej szkole zawodowej zarabiałem ok. 1700 złotych na rękę" - wtórował jej Seweryn Prokopiuk, "jedynka" partii w okręgu białostockim. "Kiedy słyszymy, co mówi pani minister Kluzik-Rostkowska, że nauczyciele zarabiają średnio koło 4-5 tys., to jest tak samo prawdziwe, jak to, że przeciętny polski pracownik zarabia średnią krajową. Możemy to włożyć między bajki" - zapewniał. "Pracujemy dłużej niż się wydaje - koło 46 godzin tygodniowo, nie zarabiamy kokosów, a praca nauczyciela jest tak naprawdę wiecznie zagrożona. Według szacunków ZNP w najbliższym czasie ma zostać zwolnione 5 tysięcy nauczycieli" - uzupełniła Drath. Jak dodała, problemem jest również masowa likwidacja i prywatyzacja szkół. "Zamiast wykorzystywać niż demograficzny, który byłby szansą na zmniejszenie klas i przez to poprawę jakości edukacji, likwiduje się szkoły - ok. 2000 szkół od 2007 r. zostało zlikwidowanych, a mniej więcej drugie tyle zostało oddane w ręce podmiotów prywatnych i stowarzyszeń" - mówiła Drath. Program Partii Razem przewiduje zwiększenie nakładów publicznych na szkolnictwo, zatrzymanie "pełzającej prywatyzacji szkół", podwyższenie zarobków nauczycieli i obsługi technicznej w szkołach. Jak podkreślili Drath i Prokopiuk, zależy im również na poważnej debacie nad kondycją polskiej oświaty. "Jest sporo kwestii do przedyskutowania - choćby gimnazja i testy - ale to wszystko wymaga przemyśleń, bo reformy edukacyjne w Polsce są zazwyczaj wprowadzane pospiesznie, bez wystarczających konsultacji ze środowiskiem nauczycielskim oraz środowiskiem uczelni wyższych" - zaznaczyła Drath. Przedstawiciele Partii Razem skrytykowali Kluzik-Rostkowską, która - ich zdaniem - "antagonizuje nauczycieli i rodziców". "Tak ważna rzecz jak edukacja powinna być wynikiem dialogu społecznego i współpracy tych grup, a nie antagonizowania i nie skłócania" - podkreślała Drath. Jak zadeklarowali działacze Razem, ich ugrupowanie popiera protesty nauczycieli. "Cieszymy się, że obok ZNP idą nasze koleżanki i koledzy z Solidarności. Dzisiaj ponad wszystkimi podziałami walczymy o swoją godność, o swoją pracę, o edukację" - mówił Prokopiuk. Jak dodał, z okazji dnia nauczyciela Partia Razem życzy nauczycielom "wszystkiego dobrego" oraz "wytrwałości w walce o godną pracę". Związek Nauczycielstwa Polskiego i oświatowa "Solidarność", które protestują w środę pod siedzibą premiera, domagają się m.in. zwiększenia nakładów na edukację, w tym podwyżek dla nauczycieli, są też przeciw likwidacji szkół. Partia Razem, która została zarejestrowana w lipcu tego roku, wystawia listy wyborcze w całym kraju. Ugrupowanie przedstawia się jako "alternatywa dla elit", a sześć jego - przedstawionych na przedwyborczej konwencji w zeszłą sobotę - filarów programowych to prawa pracownicze, wyższe płace Polaków, tanie mieszkania, zahamowanie prywatyzacji, inwestycje w usługi publiczne i infrastrukturę, wyższe podatki dla najbogatszych i "odzyskanie" polityki dla zwykłych obywateli.