Podstawa programowa kształcenia ogólnego to rozporządzenie ministra edukacji, w którym jest opisane, co uczeń powinien umieć z danego przedmiotu po danym etapie edukacyjnym. Programy nauczania i podręczniki muszą być z nią zgodne. Nauczyciel ma obowiązek realizacji treści zawartych w podstawie. Od 1 września 2017 r. w szkole podstawowej wprowadzana będzie nowa podstawa programowa. Nowa podstawa programowa będzie wprowadzana stopniowo po wejściu w życie reformy zmieniającej strukturę szkół. Pierwsi - od roku szkolnego 2017/2018 - zgodnie nią będą się uczyć uczniowie klas I, IV i VII 8-letniej szkoły podstawowej. "Podstawa cofa nas do XIX wieku" W ocenie Justyny Drath z rady okręgu warszawskiego Partii Razem, nowa podstawa programowa nie zakłada postępowej zmiany, a cofa nas do XIX wieku. Według niej nowy program nauczania został źle skonstruowany i jest przeładowany ideologią. "Uczniowie będą przeładowani encyklopedyczną wiedzą, a zabraknie kształcenia ich umiejętności krytycznego myślenia" - mówiła. "Absolwent tego typu szkolnictwa będzie osobą pozbawioną poczucia umiejscowienia kultury polskiej na tle kultury europejskiej i światowej" - dodała Drath. Zaapelowała do szefowej resortu edukacji Anny Zalewskiej, by wzięła pod uwagę zdanie środowisk akademickich i nauczycieli, którzy krytycznie odnosili się do nowej podstawy programowej, bo ci - jak wskazała - lepiej znają potrzeby uczniów, niż minister. "Szkoła minister Zalewskiej będzie kształcić kołtuna" - oceniła Julia Zimmermann z Partii Razem. Wyliczała, że w nowej podstawie programowej ograniczono nauczenie historii powszechnej, a program wychowania do życia w rodzinie jest "tak konserwatywny, jak nigdy dotąd". Według Zimmerman "narodowo-religijna" zmiana dotknęła również listy lektur, która - jak oceniła - jest przeładowana trudnymi i staropolskimi utworami, za mało jest w niej zaś literatury współczesnej. Co więcej, dodała, nowy kanon lektur nie wychodzi naprzeciw problemowi niskiego czytelnictwa wśród młodzieży. "Nie można zbudować jej w miesiąc" Wiceprezes zarządu głównego ZNP Grzegorz Gruchlik apelował do nauczycieli, bo - jak mówił - tylko w ich rękach jest to, by reformę edukacji można było wprowadzić, nie szkodząc dzieciom. Krytycznie odnosząc się do nowej podstawy programowej wskazywał, że nie można zbudować jej w miesiąc. "To jest fizycznie niemożliwe" - mówił. "Zbudowano podstawę programową, która obejmuje klasę I, IV i VII. Gdzie pozostałe? Spójność i logika nakazywałyby, aby budować podstawę programową dla szkół podstawowych i średnich w taki sposób, aby była korelacja pomiędzy nauczaniem pomiędzy tymi szkołami. Tego po prostu nie ma" - zauważył. Zgodnie z reformą edukacji, w miejsce obecnych pojawią się 8-letnie szkoły podstawowe, 4-letnie licea ogólnokształcące, 5-letnie technika i dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja zostaną zlikwidowane. Reforma oświaty rozpocznie się od nowego roku szkolnego, czyli od roku szkolnego 2017/2018. Rozpoczęło się już stopniowe wygaszanie gimnazjów - w tym roku nie prowadzono do nich rekrutacji. W roku szkolnym 2018/2019 gimnazja opuści ostatni rocznik kończący klasy III. Od 1 września 2019 r. gimnazjów nie będzie już w ustroju szkolnym.