Naturalistyczne opisy seksu i metody higienicznego zażywania narkotyków zostały zamieszczone w serwisie skierowanym do gejów. To element kampanii "Seks w moim mieście", która ma zachęcić homoseksualistów do stosowania prezerwatyw. Kontrowersje budzi język wypowiedzi. "Nie leży mi seks analny, trochę nie lubię też smaku spermy. Z drugiej strony bycie w ramionach silnego faceta jest niesamowitym uczuciem" - to cytat, jeden z bardziej łagodnych. Krajowe Centrum ds. AIDS, które współfinansuje akcję, mówi: "Staramy się dostosować język do odbiorcy. A niestety są środowiska, do których trzeba mówić w odpowiedni sposób". To niezbyt dyplomatyczna wypowiedź Anny Marzec-Bogusławskiej. "Język portalu musi mieścić się w granicach prawa" - ocenia prof. Zbigniew Ćwiąkalski. "Tymczasem zawarte tam opisy można uznać za pornografię, a udostępnianie tych treści osobom, które sobie tego nie życzą, jest przestępstwem" - dodaje. Sprawdziliśmy, jak obecnie funkcjonuje ten portal. Na stronie pojawia się już komunikat sugerujący, z jakimi treściami użytkownik będzie miał do czynienia: Zdaniem prof. Andrzeja Zolla "portalem powinny zająć się służby", ponieważ "informacje na temat narkotyków można traktować jako pomoc w ich zażywaniu". Kontrowersyjny serwis przypomina portal społecznościowy. Profile osób, które opowiadają o swoich doświadczeniach seksualnych, są fikcyjne, jednak - jak czytamy w "Rzeczpospolitej" - internauta o tym nie wie. Akcję koordynuje osiem organizacji pozarządowych - ich wkład to zaledwie 1,5 tys. zł. "Reszta pochodzi z pieniędzy publicznych" - czytamy w "Rz". Centrum ds. AIDS - podległe resortowi zdrowia - przeznaczyło na tę inicjatywę 90 tys. zł.