Podsłuch założony w samochodzie, kamera doczepiona do koszuli, dokładne instrukcje przekazane przez policjantów - wszystko było dopięte na ostatni guzik, żeby złapać oszustów. W akcji miał wziąć udział Kamil Dąbrowski, młody chłopak, który przez przypadek znalazł się w centrum przestępczego procederu. - Chciałem po prostu zrobić coś dobrego, naprawić szkodę, która się stała. Miałem być taką przynętą, dzięki której złapie się organizatorów tego przestępstwa - opowiada Kamil Dąbrowski. Kamil zgłasza się na policję Niepowtarzalna szansa pojawiła się przed policjantami z Komendy Wojewódzkiej w Katowicach. Kamil Dąbrowski zgłosił się na do nich, informując, że został wmanewrowany w pracę jako kurier u oszustów i chce pomóc ich złapać. Kilka tygodni wcześniej chłopak opublikował w internecie ogłoszenie, że szuka pracy. Odezwał się do niego mężczyzna oferujący posadę przy przewozie paczek. Po kilku kursach Kamil zorientował się, w czym bierze udział i od razu zgłosił się na policje. - Ja byłem cały czas na telefonie z pracodawcą, prawie w ogóle nie rozmawiałem z tymi ludźmi, od których brałem paczki. Mówiłem jedynie, że jestem od Jasia, od Ewci. Dzięki temu się zorientowałem, no bo jak to, biorę paczkę dla dorosłego, a używam zdrobniałego imienia? - opowiada Kamil. Przeszkodzili koledzy z Radomia Niestety, do prowokacji nie doszło. Żmudną pracę policjantów z Katowic zmarnowali ich koledzy po fachu z Radomia. W dniu akcji, chwilę po 6 rano wpadli do mieszkania Kamila, zakuli go w kajdanki i wywieźli do aresztu. Nie chcieli słuchać o tym, że planowana jest prowokacja i właśnie zatrzymują nie oszusta, ale świadka, który chce pomóc złapać bandytów. - To jest bardzo dziwne, że tutaj pojawia się ten Radom. Jedna komenda organizuje akcję, a druga im wszystko niszczy? Dzięki temu można było złapać tych bandytów, a w sekundę zamknięto te drzwi. Zero współpracy, albo komuś bardzo zależało, żeby ta akcja nie wyszła - mówi Izabela Dąbrowska, mama Kamila. Całkowite fiasko akcji Oszustów, którzy wyłudzili kilkaset tysięcy złotych, nie udało się złapać, nie odzyskano też pieniędzy. Przed sądem natomiast stanął wmanewrowany w przestępstwo kurier. Śledczy uznali, że wiedział, w czym bierze udział i że świadomie pomagał wyciągać pieniądze od starszych i schorowanych ludzi. Nie wzięto pod uwagę faktu, że zgłosił się na policję i chciał pomóc w prowokacji. - Każde postępowanie toczy się według własnych zasad. Nie było innej możliwości niż zatrzymanie Kamila D. Robiliśmy wszystko, żeby zatrzymać też osoby, które były nad nim w tym procederze, niestety nie udało nam się to - mówi Elżbieta Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce. Chłopak został skazany Sąd skazał Kamila Dąbrowskiego na pół roku więzienia. Dodatkowo chłopak ma oddać ofiarom oszustów 200 tysięcy złotych. Nikogo nie interesowało, że chłopak nie ma tych pieniędzy bo były odbierane przez organizatorów przestępstwa, a on miał zarabiać 150 złotych za kurs. - Sąd uznał, że Kamil D. miał świadomość tego, w czym bierze udział, dlatego ma naprawić szkodę, którą wyrządził. Nie przesadzajmy, to jest 200 tysięcy złotych, a on jest młody, po wyjściu z zakładu karnego będzie miał możliwość zarobić te pieniądze - tłumaczy Robert Kirejew z Sądu Apelacyjnego w Katowicach. Wyrok jest prawomocny. Kamilowi została jedynie walka o odbywanie kary w domu, przy dozorze elektronicznym. Pozwoliłoby mu to kontynuować pracę i dokończyć studia. Więcej w materiale Przemysława Siudy już o 19.30 w programie "Państwo w Państwie" w Telewizji Polsat i Polsat News.