Po tym, jak "Rzeczpospolita" napisała, że Staroń zarobiła kilkaset tys. zł, bo ustawa, nad którą pracowała pozwoliła jej uwłaszczyć lokal usługowy, specjalny zespół PO orzekł, iż zarzuty nie mają pokrycia w faktach. "Panie Premierze, publicznie deklarował Pan, że jeśli postawione mi zarzuty okażą się nieprawdziwe, to cała partia stanie za mną murem, cała partia będzie mnie wspierać w walce z nierzetelnymi mediami i ludźmi. Niestety partia nie tylko nie stanęła za mną murem, ale osoby, które mnie medialnie skazały nawet nie zdobyły się na to, żeby przeprosić!" - napisała Staroń do Tuska w liście. "Rzeczpospolita" napisała w połowie września, że dzięki znowelizowanej ustawie posłanka uwłaszczyła w Olsztynie lokal usługowy na gruncie, który wart jest kilkaset tysięcy złotych, płacąc za niego jedynie 749 złotych. PO powołała zespół, który po wyjaśnieniu sprawy uznał, że zarzuty sformułowane przez "Rz" nie znajdują pokrycia w faktach. Prezydium partii zadecydowało, że nie ma powodu, aby wykluczać posłankę z klubu czy partii. Staroń chce przeprosin od posłów Zbigniewa Chlebowskiego i Pawła Grasia oraz senatora Łukasza Abgarowicza: we wrześniu rozmawiali oni z mediami nt. tekstu "Rzeczpospolitej", w którym zarzucono posłance, że wzbogaciła się na ustawie, nad którą sama pracowała. Chlebowski zapowiedział wówczas, że "chce wyrzucić panią poseł z klubu parlamentarnego PO, a może i z partii", a Graś i senator Abgarowicz stwierdzili, że opisana przez gazetę sprawa "to nie pierwsza wpadka pani poseł". Staroń w liście otwartym poskarżyła się także Tuskowi, że wyniki prac zespołu, który oczyścił ją z zarzutów "totalnie przemilczano", a samemu Chlebowskiemu zarzuciła, że "osobiście zabronił rozesłania posłom - przez klub - drogą elektroniczną jej wyjaśnień. Blokował zwołanie konferencji prasowej, na której chciała wykazać groteskowość i absurdalność pomówień". Posłanka PO pozwała autora tekstu o jej rzekomym wzbogaceniu się na ustawie własnego autorstwa i redakcję "Rzeczpospolitej" do sądu o zniesławienie. "W stosunku do moich kolegów partyjnych nie chciałabym posuwać się do tego rodzaju kroków" - napisała poseł w liście do premiera.