Grażyna Kulczyk w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" została zapytana o jej kontakty z młodymi ludźmi i ich stosunek do pracy. - Oczywiście jest przepaść w podejściu do wielu spraw, pewnie musi być. My byliśmy jedną z pierwszych rodzin, które po transformacji tak mocno pracowały na sukces. Wiara w lepsze jutro pozwalała nam na dokonywanie rzeczy niemożliwych. Pracowaliśmy dzień i noc, sprawiało nam to ogromną frajdę - powiedziała. Jak dodała, młode osoby wciąż zerkają na zegarki i nie chcą pracować dłużej niż "przewiduje ustawa". - Jesteśmy w trakcie robienia czegoś fantastycznego, a ktoś nagle wychodzi do domu. Nie dlatego, że się źle czuje czy że ma dziecko, tylko po prostu - wyczerpał swój czas pracy. Ja tak nie umiem - mówiła. "Wzywam PIP", "totalny absurd", "pani miliarderka wie i poucza innych" Była żona Jana Kulczyka przekazała, że sama pracowała po 20 godzin. Miliarderka dodała, że młodzi w Polsce mogą liczyć na godną zapłatę za swoją pracę. Oceniła też, że "praca to najlepszy lek na poczucie beznadziei i zbliżającego się końca". Jej słowa wywołały falę komentarzy w sieci. "Niby stare, a nigdy nie przestanie bawić: miliarderka sarkająca na pracowników, że nie chcą pracować po 20 godzin dziennie na jej zyski. A jej się chciało! NO CIEKAWE DLACZEGO" - napisał Adrian Zandberg, jeden z liderów partii Razem. Do słów Grażyny Kulczyk o pracy po 20 godzin odniosła się także Anna Maria Żukowska, posłanka Lewicy. "Na wszelki wypadek wzywam Państwową Inspekcję Pracy (PIP) - zróbcie państwo kontrolę, u Kulczyk na pewno łamie się prawo pracy. 20 h dziennie??" - wezwał ekonomista Jan Zygmuntowski. "Narzekanie na obecne pokolenie 20-30 latków, że tacy i śmacy, a same mają wygodne życie, bo dostały kasę w spadku/w rozwodzie. Totalny absurd" - ocenił Mateusz Panek, działacz Lewicy. "Jeżeli ktoś ma ochotę pracować więcej - niech pracuje - sama tak robię. Ale nie zawalam nocek, nie pracuję czasem ponad siły bo ktoś mi każe, czy dla swoich pracodawców, a dla siebie i swojej przyszłości. Jest to MÓJ WYBÓR. Niemniej, uznawać całą resztę za swego rodzaju 'nierobów', bo pracują mniej, jest żenujące" - napisała Daria Brzezicka, rzeczniczka prasowa Unii Europejskich Demokratów. Jak dodała: "Pani miliarderka wie i poucza innych".