Mossack Fonseca to międzynarodowa firma prawnicza z siedzibą w Panamie i oddziałami na całym świecie. Zajmuje się pośrednictwem w tworzeniu i zarządzaniu firmami ulokowanymi w rajach podatkowych. O "Panama Papers" - wycieku dokumentów Mossack Fonseca - pisze w poniedziałek prasa na całym świecie. Posiadanie spółki w raju podatkowym nie jest przestępstwem, jednak prawo ogranicza działalność biznesową osób, które piastują lub piastowały stanowiska publiczne. Ponadto fakt posiadania takiej spółki należy zgłosić polskiemu fiskusowi. Panama ma zerową stawkę podatkową dla dochodów uzyskanych poza tym krajem, a spółki tam zarejestrowane są dla polskiej skarbówki praktycznie niewidoczne. Z dokumentów, które czytali dziennikarze "Gazety Wyborczej", wynika, że były prezydent Warszawy Paweł Piskorski miał spółkę w Panamie i za jej pośrednictwem planował inwestycje w Azji. Piskorski miał zadeklarować przelew miliona dolarów z konta UBS w Szwajcarii na konto banku FPB Panama. Miały to być pieniądze "ze środków własnych". Ponadto ludzie Piskorskiego mieli upewniać się, że informacja o założeniu konta nie przedostanie się do Polski. "Firma przez cały czas pozostawała martwa tj. nie prowadziła żadnej działalności, nie podpisała żadnych umów, nie dokonała żadnych przelewów itp. Bez podjęcia jakiejkolwiek działalności została zlikwidowana" - powiedział "GW" Paweł Piskorski. W "Panama Papers" wymienieni są także Mariusz Walter, współtwórca TVN i Marek Profus, piłkarski agent i wydawca tygodnika "Piłka Nożna". Profus zarzeka się, że nigdy nie prowadził optymalizacji podatkowej przy pomocy firm zlokalizowanych w rajach podatkowych. Podobnie twierdzi Mariusz Walter. "Od zawsze byłem i jestem polskim rezydentem podatkowym płacącym podatki dochodowe od osób fizycznych w Polsce, których wysokość w okresie ostatnich 15 lat wyniosła kilkadziesiąt milionów złotych" - powiedział Walter "GW". Jednak, jak czytamy w gazecie, grupa ITI, której współwłaścicielem jest Walter, zarejestrowana została w Luksemburgu, a w jej sprawozdaniach "roiło się od firm znajdujących się na egzotycznych wyspach". "Panama Papers" Politycy i ich rodziny, celebryci, biznesmeni - blisko 11,5 miliona dokumentów świadczących o wyprowadzaniu przez nich majątków do rajów podatkowych opisuje jedno z największych dziennikarskich śledztw ostatnich lat. Przeprowadziły je redakcje różnych mediów w ramach Międzynarodowego Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ). Dokumenty otrzymał przed rokiem "Sueddeutsche Zeitung", który przy ich analizie współpracował z dziennikarzami z całego świata, między innymi z brytyjskimi BBC i "Guardianem", francuskim "Le Monde", rosyjskim dziennikiem "Nowaja Gazieta", a w Polsce - z "Gazetą Wyborczą". Według niemieckiego dziennika, wyciekło 2,6 terabajtów danych. Gazeta nazywa przeciek "największym w historii". Dokumenty, obejmujące okres ostatnich 40 lat, wyciekły z zarejestrowanej w Panamie międzynarodowej firmy prawniczej Mossack Fonseca, posiadającej biura w ponad 35 krajach. Wśród jej klientów znalazło się 143 polityków i ich bliskich, w tym dwunastu byłych i obecnych szefów państw i rządów. Dokumenty wskazują, między innymi, na Władimira Putina jako posiadacza aktywów w rajach podatkowych, wycenianych na 2 miliardy dolarów. Wśród innych polityków są: Nawaz Sharif, premier Pakistanu, były premier Iraku Ayad Allawi, Petro Poroszenko, prezydent Ukrainy, Alla Mubarak, syn byłego dyktatora Egiptu, Bidzina Iwaniszwili - były premier Gruzji, a także premier Islandii Sigmundur Gunnlaugsson. Są tam też bliscy co najmniej ośmiu byłych i obecnych członków biura politycznego chińskiej partii komunistycznej. W aferze pojawiają się także nazwiska ze świata sportu: były szef UEFA Michel Platini oraz gwiazdor Barcelony Lionel Messi. Z kancelarią Mossack Fonseca współpracowało także ponad pół tysiąca banków.