- Profesjonalna armia potrzebuje mniej żołnierzy. Nasze obawy wiążą się ze zmianami struktur i redukcją oraz łączeniem garnizonów - powiedział Jagiełło. Dodał, że w przeciwieństwie do zawodowych żołnierzy, pracownik "nie idzie za garnizonem", ponieważ nie przysługuje mu służbowe mieszkanie. Z drugiej strony związkowcy wskazują na większe obciążenie pracą. - Zanim żołnierze zawodowi przejmą wszystkie zadania wykonywane dawnej przez żołnierzy służby zasadniczej, pracownicy będą musieli podjąć się dodatkowych obowiązków. Według Wojskowego Biura Badań Socjologicznych, już teraz 50 procent pracowników pracuje w ponadnormatywnym czasie - zwrócił uwagę Jagiełło. Zaznaczył, że wynagrodzenie pracowników wojska jest o 500 zł niższe niż w innych działach sfery budżetowej. Dodał, że związek w ciągu trzech lat chce - wspólnie z MON - wyrównać te dysproporcje. Zapowiedziana w przyszłorocznym budżecie podwyżka dla pracowników wojska wynosi 9 proc., związek chciałby, by było to 11 procent. Średnia płaca pracownika wojska to 2200 zł brutto (1280 netto). Postulowana przez związek podwyżka oznaczałaby dla budżetu MON dodatkowy wydatek 50 mln zł. Dyrektor departamentu spraw socjalnych MON płk Sławomir Filipczak zapowiedział, że w styczniu rozpoczną się prace nad nowym układem zbiorowym. Delegaci poruszali też sprawę niepewności swego zatrudnienia w przyszłości. - W związku z zawieszeniem poboru oczekuje się, że będziemy motywować młodych ludzi, by zostawali żołnierzami, ale skąd wziąć motywację, gdy są obawy, co z nami będzie po 2012 roku, gdy zakończy się restrukturyzacja - mówiła pracownica jednej z wojskowych komend uzupełnień. W wojsku jest zatrudnionych ok. 48 tys. pracowników cywilnych. Do NSZZ PW - jednego z czterech związków reprezentujących pracowników wojska - należy 26,7 tys. osób.