Poseł na blogu zadał pytania dotyczące ewentualnego nadużywania alkoholu przez głowę państwa. Prokuratura Rejonowa Lublin-Północ z urzędu prowadzi śledztwo w tej sprawie. Rzeczniczka lubelskiej prokuratury okręgowej Beata Syk-Jankowska powiedziała, że Palikot został przesłuchany jako świadek w śledztwie dotyczącym znieważenia lub poniżenia prezydenta RP. Przy przesłuchaniu obecny był pełnomocnik prezydenta. - Przesłuchanie miało na celu ustalenie okoliczności, pobudek, motywów, jakie kierowały świadkiem - powiedziała Syk-Jankowska. Prokuratura chciała się też dowiedzieć o innych dowodach w tej sprawie. Ze względu na początkową fazę śledztwa Syk-Jankowska odmówiła informacji na temat tego, co zeznał Palikot. Zapowiedziała, że będą w tej sprawie zeznawali inni świadkowie, m.in. Julia Pitera. Palikot powiedział, że podczas przesłuchania chodziło nie o to, czy faktycznie prezydent nadużywa alkoholu czy nie, i kto ewentualnie takie plotki rozpowszechnia, a bardziej o to, czy w ogóle sformułowanie takiego pytania jest "w polskiej rzeczywistości" obraźliwe. - Zadano mi całą masę pytań, które zmierzały do tego - jak rozumiem tego typu pytanie i słowa użyte w tym pytaniu - powiedział Palikot. Dodał, że nie powiedział, od kogo słyszał o kłopotach prezydenta, jedynie podał, że te informacje pochodziły "ze wszystkich stron politycznych". Poproszony przez dziennikarzy o komentarz do wypowiedzi premiera, który przyznał, że w młodości palił marihuanę, Palikot odparł, że ta sprawa pokazuje "różnicę klasy między premierem a prezydentem". - Prezydent się obraża i obraża mnie, nazywając mnie błaznem i klaunem za pytanie czy nadużywa alkoholu, premier przyznaje się do tego, że w młodości - jak pewnie wielu, także i z państwa - spróbował marihuany. To jest właściwe podejście do spraw związanych z takimi kwestiami jak zdrowie czy używki - uważa Palikot. Przed wejściem do prokuratury Palikot mówił dziennikarzom, że ta sprawa to nie jest kwestia odpowiedzialności karnej. - Chcę wprowadzić pewne standardy w Polsce na wzór amerykański, one poprawią jakość życia publicznego, bo sam prezydent zadeklarował, że jest gotów taki raport o swoim stanie zdrowia przedstawić - powiedział Palikot. Dodał, że chce znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego prezydent ma niskie notowania, czy ma to związek z jego stanem zdrowia, czy nie, oraz że chce przeciąć plotki pojawiające się na ten temat. - Te pytania nie były obraźliwe, ani nie miały na celu zniesławienia pana prezydenta - zapewnił. Dodał, że raport o swoim stanie zdrowia przedstawi w poniedziałek w programie TVN "Teraz My", a oceni go i skomentuje prof. Zbigniew Religa. Prowadzenie śledztwa w tej sprawie nakazał prokuraturze lubelski sąd okręgowy. Wcześniej prokuratura - po przeprowadzeniu z własnej inicjatywy wstępnych czynności - dwukrotnie odmówiła wszczęcia śledztwa. Swoje decyzje uzasadniała tym, że czyn Palikota nie ma znamion przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego. Zażalenie na to postanowienie wniósł pełnomocnik prezydenta. Sąd podzielił jego stanowisko i uchylił postanowienie o umorzeniu postępowania, co zmusiło prokuraturę do jego prowadzenia. W uzasadnieniu sąd instruował prokuraturę o potrzebie sprawdzenia, na jakiej podstawie Palikot formułował swoje pytania. Poseł Palikot w styczniu pytał na swoim blogu: "Czy prezydent Lech Kaczyński nadużywa alkoholu? Czy prawdą jest, że jego pobyty w szpitalach mają związek z terapią antyalkoholową? Czy ucieczki do Juraty i czerwone wino to nie środki terapeutyczne stosowane przezeń w reakcji na problemy w relacjach rodzinnych z bratem i matką?". Wpis posła krytykowali politycy zarówno opozycji, jak i koalicji rządzącej. Palikot przeprosił Lecha Kaczyńskiego. W liście otwartym poseł napisał, że jego intencją nie było podważanie autorytetu ani atakowanie osoby prezydenta. Jednocześnie podkreślał, że jako obywatel "ma prawo pytać o wszystko przedstawicieli demokratycznie wybranych władz". Prezydent nie przyjął przeprosin, a jego kancelaria zapowiadała, że wystąpi przeciwko Palikotowi do sądu. Raport na temat stanu zdrowia prezydenta Lecha Kaczyńskiego zostanie podany do publicznej wiadomości w maju - zapowiedział niedawno prezydencki minister Michał Kamiński.