Palikot rozmawiał dziś z szefem SLD Leszkiem Millerem o współpracy obu ugrupowań w sprawie nagrań rozmów polityków ujawnionych przez tygodnik "Wprost". Na wspólnym briefingu obu liderów Palikot mówił, że niepokoi go to, że opinia publiczna - w przeciwieństwie do służb - nie wie, kogo jeszcze podsłuchiwano i jakie jeszcze rozmowy nagrano. Wyraził też wątpliwość, czy ABW nie zniszczy nagrań - jako uzyskanych nielegalnie - bezpośrednio po zakończeniu "różnego rodzaju postępowań szczegółowych". Według niego osoby nagrane i premier mogą w takiej sytuacji być szantażowane treścią nagrań, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych: szczytach w Brukseli czy ustaleniach na temat polityki wschodniej. - W zawiązku z tym jedną z naszych konkluzji jest wzywanie służb podległych premierowi: ABW i prokuratury, a także samego premiera do ujawnienia pewnej wiedzy, którą oni dziś mają, a której nie ma opinia publiczna - oświadczył Palikot. Dodał, że chodzi mu o listę osób podsłuchiwanych i treść nagranych rozmów. Palikot zastrzegł, że porozumienie pomiędzy SLD i TR dotyczy wyłącznie działań w sprawie tzw. afery podsłuchowej; potwierdził to Leszek Miller. - Nie rozmawialiśmy o żadnych wspólnych listach, żadnych działaniach dotyczących czy wyborów do samorządów lokalnych czy wyborów do parlamentu; te kwestie nie były przedmiotem naszych dociekań - zaznaczył szef SLD.