Palikot pojawił się na kongresie w towarzystwie swojej żony Moniki. Uczestnicy przywitali go owacją. Jak Martin Luther King: Miałem sen! Podczas swojego wystąpienia lider RP przyznał, że na początku lat 90. sam "miał marzenie", że wprowadzenie wolnego rynku sprawi, że wszyscy będą mieli życie takie jak na Zachodzie. Jak powiedział, po 20 latach wie już jednak, że "kapitalizm jest religią, jedną z najbardziej bezwzględnych, niemiłosiernych, nieuczciwych religii, która tym, którzy mają gorzej i nie są równi, wmawia, że są temu winni". 1 maja. Bardzo rozluźniona lewica "Dziś już wiemy, że wolny rynek i wszyscy jego kapłani - z arcybiskupem Tuskiem, biskupem polowym Pawlakiem i papieżem kapitalizmu politycznego Kaczyńskim - że ci wszyscy ludzie nie dadzą rady dalej wmawiać nam, że wolny rynek stworzy miejsca pracy" - powiedział. Jak podkreślił, państwo musi być w tym procesie aktywne. "Państwo ma budować fabryki" "Chcę wam powiedzieć zupełnie serio coś, co wszyscy odczytują bardzo populistycznie, a czego chcę bronić: tak, będziemy prowadzili politykę pełnego zatrudnienia, będziemy prowadzili politykę zero bezrobocia" - zadeklarował Palikot, zwracając się do uczestników kongresu. Jak przekonywał, deklaracja ta "to nie jest żaden slogan a ci, którzy uważają, że to czysty populizm i hasło, mylą się". "Polityka pełnego zatrudnienia to realne zadanie polityczne, które musi wziąć na siebie każda administracja rządowa. To jest cel, któremu ma być podporządkowane wszystko to, co będzie państwo robiło" - podkreślił. "Tak, państwo będzie budować fabryki, państwo ma budować fabryki, nie ma żadnego powodu, żeby państwo nie budowało fabryk" - przekonywał lider Ruchu Palikota. Zaznaczył, że nie chodzi o powrót do socjalizmu, ponieważ państwowe fabryki powinny działać w ramach wolnego rynku jako spółki prawa handlowego. Obszary gospodarki, w jakie - według Palikota - państwo powinno się angażować, to m.in.: przetwórstwo rolno-spożywcze, meblarstwo, odnawialne źródła energii. Zaznaczył, że Ruch jest otwarty na debatę w tym zakresie. "Państwo polskie będzie budowało fabryki, ale zanim się za to zabierze, musi oczywiście zorganizować pieniądze, których dzisiaj nie ma" - zauważył Palikot. Zapewnił, że jego partia ma precyzyjny plan, w jaki sposób w ciągu czterech lat zwiększyć wydatki inwestycyjne państwa o 200 mld zł. Przeciw odpływowi dochodów z Polski Jak powiedział, w nadchodzących tygodniach Ruch Palikota będzie składał w Sejmie konkretne propozycje ustawowe w tym zakresie. Chodzi m.in. o ustawę antytransferową, która ma przeciwdziałać wypływaniu poza granice Polski nieopodatkowanych dochodów międzynarodowych korporacji. Inne propozycje RP to: podatek transakcyjny od operacji finansowych oraz reorganizacja pracy urzędów skarbowych, które - zdaniem Palikota - zajmują się głównie tymi, którzy płacą podatki, zamiast tymi, którzy ich nie płacą. "Odwrót od dzikiego kapitalizmu" Jak powiedział, chodzi o to, by przejść od "dzikiego kapitalizmu" do kapitalizmu, w którym władze państwowe próbują realnie wymusić pewne działania na instytucjach finansowych. "To nie jest gwałt na bankach. To jest polityka państwa, które chce, by banki prowadząc swobodną grę bardziej angażowały się w gospodarkę realną niż wirtualną" - tłumaczył. Jak Kaczyński: "Sięgnąć w głębokie kieszenie" Ruch Palikota postuluje też wprowadzenie podatku solidarnościowego dla "właścicieli największych fortun". Jak mówił, nie ma powodu, aby zarabiający po milion złotych miesięcznie płacili takie same stawki ubezpieczeń społecznych, jak zarabiający znacznie mniej. Z podatku solidarnościowego - według koncepcji Ruchu Palikota - byliby zwolnieni ci, którzy swoje zarobki przeznaczaliby na inwestycje. Obniżka ZUS, likwidacja umów śmieciowych, nowelizacja KP... Zdaniem Palikota aby powstało więcej miejsc pracy w Polsce, trzeba też obniżyć składkę na ZUS o 25-30 proc. i zlikwidować umowy śmieciowe. Jak przekonywał, obniżka składki mogłaby być zrekompensowana właśnie poprzez likwidację tzw. umów śmieciowych oraz walkę z zatrudnieniem na czarno. Palikot uważa, że obniżka składki na ZUS stanie się zachętą do legalnego zatrudnienia. Przypomniał, że Ruch Palikota przedstawił niedawno projekt nowelizacji Kodeksu pracy, który zakłada, że składki społeczne będą odprowadzane także od tzw. umów śmieciowych. Zapowiedział, że projekt, zawierający kilkanaście nowych propozycji, zostanie złożony w Sejmie w maju. W projekcie - mówił - znalazł się też m.in. zapis, zgodnie z którym pracownik, który ujawnił przed organami władzy publicznej, że pracował na czarno, nie ponosiłby negatywnych konsekwencji; dzisiaj jest ścigany za zatajenie wysokości otrzymywanych dochodów. Ruch Palikota chce też reorganizacji zasad działania związków zawodowych. Postuluje wprowadzenie kadencyjności funkcji związkowych oraz wprowadzenie zasady, by działacz związkowy mógł tylko na pół etatu pracować w związku, a drugie pół w miejscu pracy. Palikot mówił, że 5 milionów Polaków nie ma pracy albo pracuje za granicą, a kolejnych 5 milionów Polaków zarabia bardzo mało. Podkreślił, że "te 5 mln ludzi bez pracy w Polsce to szansa a nie problem". "Dla Tuska, Kaczyńskiego czy Millera, to są zasoby ludzkie, z którymi nie wiadomo, co zrobić. My właśnie odwrotnie widzimy, że ci ludzie są naszą największą szansą" - powiedział. Jak dodał, kraje Europy Zachodniej mogą tylko marzyć o takim potencjale woli pracowania, jaki ma Polska. Jak Jan Paweł II: Odmieńcie oblicze ziemi, tej ziemi "Tę naiwną wiarę, że w polityce chodzi o to, żebyśmy się wszyscy czuli bardziej równi, tę nawą wiarę musimy nieść na naszych sztandarach każdego dnia, żeby obudzić Polskę (...) Jak John Lennon: "Imagine" Wracajcie do domów, zmieńcie oblicze ziemi, tej ziemi" - powiedział Palikot, żegnając uczestników kongresu. Następnie zabrzmiał utwór Johna Lennona "Imagine". Ikonowicz o biedzie Zanim swoje przemówienie rozpoczął Palikot na scenie Sali Kongresowej pojawił szef Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej Piotr Ikonowicz, a wraz z nim jego trzej goście - osoby, które znalazły się w trudnej sytuacji życiowej m.in. z powodu kłopotów w znalezieniu pracy, bezdomności. Ikonowicz przeprowadził z nimi rozmowy na temat trudności, z jakimi się borykają. Podkreślił, że pomimo wzrostu PKB, wciąż wiele rodzin w Polsce żyje w biedzie, wiele jest niedożywionych. Zwrócił uwagę, że - według GUS - co druga rodzina w Polsce może raz w roku pozwolić sobie na pójście do restauracji. - To jest jakieś nieprawdopodobne rozpasanie, opamiętajcie się, bo przeżrecie tę naszą Polskę" - ironizował. Dodał, że 2/3 polskiego społeczeństwa nie ma żadnych oszczędności. "Nie jest tak, że jest jakaś garstka biedaków. Każdy człowiek według standardów europejskich, który nie ma żadnych oszczędności(...) to jest biedak. Mamy 2/3 biedaków" - stwierdził. Wśród gości kongresu byli m.in.: senator niezależny Kazimierz Kutz, Alicja Tysiąc oraz Krystian Legierski (Zieloni 2004). Jak mówił rzecznik klubu RP Andrzej Rozenek, swoje pozdrowienia dla uczestników kongresu przesłał szef europejskiej frakcji Zielonych Daniel Cohn-Bendit. Rozenek: Witam was, naćpana hołoto Kongres rozpoczął się z niewielkim opóźnieniem. Gdy na scenie Sali Kongresowej pojawił się Rozenek, publiczność wypełniająca szczelnie salę powitała go oklaskami i uniosła plansze z logo partii. "Witam piękne panie, witam dostojnych panów i witam was - naćpana hołoto" - powiedział Rozenek, nawiązując do jednej z wypowiedzi szefa SLD Leszka Millera pod adresem posłów RP.