Ta niebezpieczna zabawa zagraża nie tylko żądnym wrażeń młodzieńcom, ale także przeciętnym ludziom - ocenia dziennik. Bo młodzi Ślązacy "palą podkowy" na drogach, na których odbywa się normalny ruch. Tragiczny wypadek to więc tylko kwestia czasu. - Widziałam to na własne oczy - mówi Anna Kraska, która wybrała się do rodziny na Śląsk. - Na wąskiej drodze pod Wodzisławiem Śląskim zza zakrętu wyskoczył motocykl ciągnący całkowicie nagiego faceta, któremu iskrzyło spod nóg! - opowiada. Przerażona kobieta zatrzymała samochód. Na szczęście nic się nie stało - motocyklista zniknął za następnym zakrętem. Okazuje się, że na Śląsku "palenie podkowy" to prawdziwa plaga. Młodzi ludzie prześcigają się, kto pojedzie najszybciej odziany tylko w podkute buty. Ciągnięty golas musi balansować, by nie upaść na asfalt, bo mógłby to przypłacić życiem - relacjonuje "Fakt".