- Rozmowy w parlamencie pomiędzy ugrupowaniami politycznymi trwają. Albo w ciągu najbliższego tygodnia, maksymalnie dwóch, nastąpi podpisanie paktu stabilizacyjnego, czyli znajdzie się większość, która będzie wspierała rząd w ciągu przynajmniej najbliższych sześciu miesięcy, albo - jeśli nie - trzeba będzie odwołać się do demokracji - powiedział dzisiaj Kazimierz Marcinkiewicz w Salonie "Polityki" w Krakowie. Premier dodał, że wybory nie byłyby korzystne, bo rząd ma dobry program, który powinien być realizowany. Szef rządu uważa, że nadal istnieje możliwość zbudowania większości parlamentarnej z udziałem PiS, Samoobrony, LPR i PSL. - Nie wykluczam, że taka większość powstanie. Rozmowy są nadal prowadzone(...). Mam doskonałe rozeznanie, jakie są możliwości znalezienie tej większości. One nie są łatwe, ale są cały czas jeszcze możliwe - powiedział premier. Marcinkiewicz odrzucił takie rozwiązanie koalicyjne, w którym wicepremierem jego rządu zostałby przewodniczący Samoobrony Andrzej Lepper. - Jeżeli mamy założenia, o których mówimy od samego początku, że naprawa państwa wymaga nieskazitelności, i tego wymagamy od wszystkich członków rządu, to tu wydaje się, że sprawa jest zupełnie oczywista - powiedział. Premier podkreślił, że rozmowy koalicyjne muszą doprowadzić do sytuacji, w której PiS jako partia zwycięska będzie mogła realizować swój program. - Nie możemy sobie pozwolić na sytuację, gdy będziemy mieli większość realizującą inny program, niż ten, który przedstawiliśmy społeczeństwu i który przedstawił Jarosław Kaczyński w "pakcie stabilizacyjnym" - zaznaczył premier. Premier, pytany o ocenę proponowanego przez LPR projektu tzw. ustawy senioralnej (500 złotych rocznie dla najbiedniejszych emerytów i rencistów od 2007 roku), nazwał ją "fajerwerkiem wyborczym". - Sprawa waloryzacji rent i emerytur jest sprawą bardzo poważną i trudną. W tej chwili przygotowujemy zmianę ustawy, bo chcielibyśmy, aby emeryci i renciści w sposób odmienny niż obowiązujący otrzymywali tą waloryzację, ale nie chcemy czynić z tego przetargu i fajerwerków. W moim przekonaniu pomysł przedstawiony przez jedną z partii politycznym jest właśnie takim fajerwerkiem - powiedział premier. - Chcemy dokonać tej zmiany, bo sytuacja, gdy emeryci i renciści muszą czekać lata, aż inflacja przekroczy 5-procentowy próg po to, by mogli otrzymać waloryzację świadczeń, nie jest dla tych ludzi sytuacją dobrą - dodał. Premier pytany o politykę prywatyzacyjną rządu powiedział, że plan prywatyzacji założony na 2005 roku zostanie wykonany. - My wprowadziliśmy do tego procesu jedną ważną zmianę, polegającą na większych uzgodnieniach wewnątrz danego przedsiębiorstwa, po to, aby prywatyzacja przestała kojarzyć się z jakimś napadem na daną firmę, ale wszystkie prywatyzacje zaplanowane na rok 2005 zostaną przeprowadzone - zapowiedział. Według niego rząd planuje też zmianę w obsadzie rad nadzorczych i zarządów w spółkach Skarbu Państwa, tak aby ich członkowie wybierani byli na podstawie zewnętrznych egzaminów, przeprowadzanych przez grupę niezależnych, apolitycznych ekspertów. Marcinkiewicz pytany o polskie służby specjalne, odpowiedział, że to, co jego rząd zastał w Wojskowych Służbach Informacyjnych, było "zatrważające". - To udowodniło nawet największym sceptykom, że trzeba WSI rozwiązać i dlatego przygotowaliśmy trzy ustawy, które rozwiązują WSI i powołują nowe służby. Są jednak ludzie w tych służbach, którzy pracują dla państwa polskiego w sposób wspaniały i kapitalny, i my nie uronimy ani jednej takiej osoby - zapowiedział.