Maciejczyk, dyrektor Dolnośląskiego Centrum Onkologii, wraz z innymi szefami klinik onkologicznych, był wśród uczestników czwartkowej ogólnopolskiej konferencji "Ewidencja świadczeń zdrowotnych podstawą bezpieczeństwa prawno-finansowego placówki medycznej", która odbyła się w Kielcach. Dane, które przedstawił podczas konferencji prasowej, pochodzą z 20 szpitali, z lat 2014-2016 - obejmują okres sprzed wprowadzenia pakietu i po nim. "W 2014 r. mieliśmy ok. 200 mln zł straty finansowej, a wprowadzenie pakietu pogłębiło stratę, które sięgała w 2016 r. blisko 0,5 mld zł. Jest tak, dlatego że tuż przed wprowadzeniem pakietu zdecydowanie przeceniono procedury hospitalizacji pacjentów poddawanych radioterapii, obniżono też wycenę hospitalizacji przy chemioterapii, nie poprawiono wyceny zabiegów chirurgicznych" - argumentował Maciejczyk. Pomocne rozwiązania Organizacja zrzeszająca placówki onkologii postuluje rozwiązania, które mogłyby pomóc m.in. w lepszym wykorzystaniu pieniędzy przeznaczanych na onkologię. Maciejczyk zaznaczył, że propozycje były zgłaszane do Narodowego Funduszu Zdrowia i Ministerstwa Zdrowia. Chodzi m.in. o wprowadzenie wyceny kompleksowej usługi onkologicznej, co - jak wyjaśniał onkolog - umożliwi interdyscyplinarne leczenie. Dodał, że próbę wyceny usługi onkologicznej podjęto - we współpracy z Agencją Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji - w zakresie leczenia raka piersi. Maciejczyk zastrzegł, że jest to długotrwały proces. Wg Maciejczyka, w krótkim terminie poprawę wydawania pieniędzy w systemie mogłaby spowodować koordynacja opieki onkologicznej za środki NFZ przez wszystkie placówki - szpitale czy przychodnie - w poszczególnych regionach. "Chcemy, by w regionach funkcjonały jednostki koordynacyjne, jak np. w tym regionie Świętokrzyskie Centrum Onkologii, które potrafią poprzez swoją wiedzę, doświadczenie, sprawdzić, jak tak naprawdę jest prowadzona diagnostyka, leczenie i profilaktyka. Olbrzymim problem jest także to, że część badań profilaktycznych 'wypada' także poza centra onkologii, pacjent nie ma ciągłości leczenia. Nie ma ogólnodostępnej informacji o losach pacjentów, którzy trafiają do badań profilaktycznych" - zaznaczył. Zdaniem Maciejczyka, taka koordynacja "jest niezbędnym warunkiem uszczelnienia systemu i sprawi, że pieniądze przeznaczane na leczenie onkologiczne, będą lepiej wydawane". Podkreślił, że nie chodzi o to, by jednostka koordynująca nadzorowała inne palcówki, a jedynie "służyła informacją". Zasada równych szans Maciejczyk przypomniał, że są regiony, w których opieka onkologiczna jest "kompletnie rozczłonkowana", a chorzy z mniejszych miejscowości mają mniejszą szansę na właściwe leczenie. "Skąd pacjent ma widzieć, idąc do chirurga, który mówi że jest chirurgiem-onkologiem, że on nie ma kontaktu z radioterapeutą, chemioterapeutą, że nie ma rehabilitacji (...). Pacjent powinien wiedzieć, co to są kompleksowe jednostki onkologiczne" - ocenił Maciejczyk. Podał przykład z Dolnego Śląska, gdzie chirurgią onkologiczną zajmują się 52 podmioty, a jest dużo mniej specjalistów w tej dziedzinie. "Coś jest nie tak, a wszyscy dostali kontrakt z NFZ na pakiet onkologiczny" - dodał. Jak podkreślił dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Onkologii prof. Stanisław Góźdź, w skoordynowanej opiece chodzi o "upodmiotowienie pacjenta". "To nie jest wykonanie jednej procedury, i 'gdzieś' ten pacjent idzie, tylko pacjentem w danym regionie i jego losami ktoś się rzeczywiście zajmuje. To jest olbrzymie wyzwanie, ale jest to konieczność chwili" - zaznaczył.