Sąd Okręgowy w Białymstoku swój wyrok ma ogłosić 8 grudnia. Sąd pierwszej instancji warunkowo umorzył na dwa lata postępowanie wobec lekarki, ma też ona zapłacić 2 tys. zł świadczenia pieniężnego na organizację społeczną. Według postawionych jej zarzutów, w listopadzie 2009 roku, jako lekarz szpitala wojewódzkiego w Białymstoku zobowiązany do opieki nad pacjentem, działając nieumyślnie naraziła go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Chodziło o to, że - jak wynika z aktu oskarżenia - kobieta dopuściła się nieuzasadnionego opóźnienia w przekazaniu chorego - z objawami zawału serca - do specjalistycznego oddziału szpitala klinicznego w Białymstoku. Objawy zostały rozpoznane o godz. 9.30, ale pacjent nie trafił tam od razu, bo karetkę zamówiono na godz. 12.15. Po przewiezieniu na oddział kardiologiczny mężczyzna zmarł. Apelację w tej sprawie złożyły obie strony. Prokuratura chce uchylenia wyroku i ponownego rozpoznania sprawy, bo przed sądem pierwszej instancji wnioskowała o karę więzienia z zawieszeniu i orzeczenie przez sąd czasowego zakazu wykonywania zawodu przez oskarżoną W jej ocenie, sąd błędnie przyjął, że doszło do działania nieumyślnego (co pozwoliło na warunkowe umorzenie postępowania). Nie można mówić o nieumyślności w przypadku lekarza z wieloletnim stażem pracy - uważa prokuratura. Samej oskarżonej na rozprawie apelacyjnej nie było. Jej obrońca wnioskował o uniewinnienie, bo uważa, że w sprawie "więcej jest pytań bez jasnych odpowiedzi". Jego zdaniem, nie ma jednoznacznych dowodów, czy to opóźnienie w przekazaniu na specjalistyczny oddział przyczyniło się do zgonu. Sąd pierwszej instancji ocenił, że decyzja oskarżonej o tym, by karetkę wezwać nie natychmiast, ale z opóźnieniem, zmniejszyła szanse chorego, choć i tak nie były one wielkie, biorąc pod uwagę jego inne schorzenia. Uznał jednak, że działała nieumyślnie, dlatego warunkowo sprawę umorzył.