Pan Jerzy jest jedną z najdłużej żyjących w Polsce osób z przeszczepionym sercem. Wiedział o ciężkiej chorobie profesora i śledził informacje na ten temat. - Rozmawialiśmy o tym z paroma innymi osobami po przeszczepie, wiedzieliśmy, że stan był coraz gorszy, coraz gorszy. Dzisiaj się skończyło - powiedział ze smutkiem. Wspominał, że jako lekarz Zbigniew Religa był wobec pacjentów bardzo rzeczowy, w potrzebie błyskawicznie podejmował ważne i trafne decyzje co do leczenia, ale potrafił być też bardzo ciepły. - Bałem się tej operacji, ale udała się - dzięki profesorowi - podkreślił Badurski, który w chwili przeszczepu miał 47 lat. Po dwóch zawałach miał wówczas bardzo poważnie uszkodzone serce, a transplantacja była jego jedyną szansą. - Bardzo długo czekałem - pół roku. Myślałem, że nie doczekam, ale w ostatniej chwili przeszczep był - wspominał. - Śmierć profesora to na pewno strata dla polskiej nauki - powiedział Badurski. Dodał, że kibicował też Relidze jako ministrowi zdrowia.