Oszust ukradł 32-latkowi tożsamość i bierze kredyty
32-letni Paweł Majewski w kwietniu padł ofiarą oszusta. Ktoś, używając jego danych osobowych, otworzył konto w jednym z banków i zaciągnął trzy tysiące złotych pożyczki. Pan Paweł dowiedział się o wszystkim dopiero wtedy, gdy dostał monit o zapłatę odsetek. To był dopiero początek jego problemów, bo oszust nie poprzestał na jednym kredycie - informuje "Interwencja" Polsatu.
- Dla mnie zadziwiające jest to, że ktoś fizycznie przyszedł do Banku Pocztowego i założył konto na Pawła Majewskiego. To jest niekompetencja pracownika banku, bo przez to, że zachował się w taki sposób, to skrzywdził Pawła - mówi Aleksandra Bykowska, narzeczona pana Pawła.
- Ta osoba założyła konto w Banku Pocztowym na moje dane, wpłaciła 100 zł, opłaciła potem jakieś operacje blikiem i na drugi dzień zaciągnęła chwilówkę - opowiada Paweł Majewski. Mężczyzna zapewnia, że nigdy nie zgubił swojego dowodu osobistego.
Bank Pocztowy nie odniósł się do spawy, zasłaniając się "ochroną tajemnic prawnie chronionych".
Założenie konta i zaciągnięcie pożyczki było dopiero początkiem kłopotów pana Pawła i jego rodziny. Niebawem okazało się, że oszust wziął kartę kredytową w banku, gdzie pan Paweł miał faktyczne swoje konto. Zmienił także hasła weryfikujące dostęp do konta.
- Syn bardzo to przeżywa, on uczciwy człowiek, bał się zawsze kredytów, a tu... ktoś bierze na niego - komentuje Ewa Majewska.
- Po dwóch tygodniach bodajże dostałem kolejne wezwanie o zadłużeniu w Banku Paribas, w którym również nieznana mi osoba wzięła pożyczkę na zakupy przez Allegro, również na 3 tys. zł. Na infolinii okazało się, że... nie przeszedłem weryfikacji. Osoba, która zaciągnęła pożyczkę, zmieniła numer telefonu i zmieniła adres e-mail powiązany z moim kontem - tłumaczy pan Paweł.
"Tożsamość klienta została potwierdzona na podstawie przelewu weryfikacyjnego z rachunku w innym banku, gdzie dane osobowe klienta oraz adres muszą być tożsame z danymi we wniosku o limit" - poinformował dziennikarzy "Interwencji" bank BNP Paribas.
- Poszedłem do sieci telekomunikacyjnej sprawdzić, czy to jest telefon wzięty na abonament, czy na kartę i w razie czego go zablokować. Przedstawiciel sieci powiedział mi, że widnieją na mnie jeszcze dwa inne numery na kartę - opisuje pan Paweł.
- Trudno jest mi wyjaśnić, jak do tego doszło, ponieważ to nie była nasza placówka, nie było nasze miejsce, gdzie są nasi pracownicy. Na pewno to sprawdzimy i będziemy się starali wyciągnąć z tego wnioski - komentuje Wojciech Jabczyński z Orange Polska.
Pan Paweł powiadomił policję i prokuraturę w rodzinnym Wąbrzeźnie. Jednak jego sprawę odesłano na jakiś czas do Warszawy, bo - jak się okazuje - jest tam prowadzone podobne dochodzenie. W sprawie przewija się oszust, który najprawdopodobniej posługuje się danymi personalnymi pana Pawła.
- W Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Wola prowadzone jest postępowanie przygotowawcze. Dotyczy rachunków bankowych, które zostały założone na dane dziewięciu osób. Obecnie pod nadzorem prokuratury, w policji, prowadzone są czynności mające na celu ustalenia, w jaki sposób doszło do założenia tych kont. Jak też ustalenie osób pokrzywdzonych - informuje Aleksandra Skrzyniarz z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
- Pod koniec lipca otrzymaliśmy sprawę celem jej kontynuowania i na początku sierpnia wszczęliśmy dochodzenie. Dzisiaj najważniejsze jest oczywiście wykrycie sprawcy - uzupełnia Janusz Biewald z Prokuratury Rejonowej w Wąbrzeźnie.
Mama pana Pawła mówi, że gdy listonosz wjeżdża na podwórko, to rodzina obawia się, czy nie przywiezie informacji o kolejnym kredycie.
- Na chwilę obecną są wzięte dwa kredyty w wysokości po 3 tys. zł każdy i trzy numery telefonów - podsumowuje pan Paweł.