"Wprowadzenie nowego ustroju oświatowego w Polsce bardzo budzi nasz niepokój, (...) wszystkich pracowników oświaty, ponieważ nakładają się dwa bardzo negatywne zjawiska: niż demograficzny i likwidacja gimnazjów" - powiedział przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" Ryszard Proksa na konferencji prasowej po środowym nadzwyczajnym posiedzeniu sekcji. Jak zaznaczył, największy niepokój budzi właśnie zapowiedziana likwidacja gimnazjów, gdyż dotyczy bardzo dużej grupy pracowniczej. W połowie września minister edukacji skierowała do uzgodnień międzyresortowych i konsultacji publicznych dwa projekty: zupełnie nowej ustawy Prawo oświatowe oraz ustawy wprowadzającej Prawo oświatowe. Prawo oświatowe regulować ma kwestie związane z ustrojem szkolnym, czyli m.in. strukturą szkolnictwa. MEN chce w miejsce obecnie istniejących szkół wprowadzić: 8-letnie szkoły podstawowe, 4-letnie licea ogólnokształcące, 5-letnie technika i dwustopniowe szkoły branżowe oraz od stopniowo wygaszać gimnazja. Zmiany te miałyby rozpocząć się we wrześniu przyszłego roku. "Wcześniejsze emerytury i wyższe odprawy" "Chcielibyśmy, by w związku z tą sytuacją MEN i rząd podjęły konkretne działania osłonowe" - powiedział Proksa. "Gdy następowały takie sytuacje w innych gałęziach przemysłu, rząd pochylał się nad pracownikami likwidowanych zakładów pracy, czy ograniczających produkcję. Tu mamy podobną sytuację. Chcemy, by nas podobnie potraktowano, żeby jak największa grupa tych, którzy stracą pracę, otrzymała osłonę, lub inna ofertę" - zaznaczył Proksa. Rzecznik prasowy sekcji krajowej Wojciech Jaranowski wyjaśnił, że oświatowej "S" chodzi o przywrócenie nauczycielom prawa do przechodzenia na wcześniejsze emerytury, wydłużenie czasu stanu nieczynnego oraz wyższe odprawy. "Chcemy rozmawiać nie tylko z panią minister, ale też z panią premier, na temat pakietu osłonowego" - podkreślił. "Reforma kosztuje" Proksa mówił także, że oświatowa "S" ma zastrzeżenia do stwierdzeń minister edukacji Anny Zalewskiej, że reforma przeprowadzona będzie bezkosztowo. "Wiemy, że każda reforma kosztuje (...). Wiemy, że reforma będzie kosztować nauczycieli i samorządy. Będziemy apelować do pani minister i rządu, by w okresie przejściowym zabezpieczyć jakieś środki, by nie spowodować tego, że nauczyciele zapłacą najwyższą cenę za reformę" - powiedział. Ocenił także, że w sytuacji zapowiedzianej zmiany struktury szkół rozmowy rząd - samorząd - związki zawodowe są nieodzowne. Pytany, czy oświatowa "S", podobnie jak Związek Nauczycielstwa Polskiego, szacuje liczbę nauczycieli zagrożonych zwolnieniami w związku z planowaną reformą na około 36 tys., Proksa powiedział: "Nie wiemy, skąd ZNP wzięło taką liczbę". Jednocześnie przyznał, że problem będzie dotyczył nauczycieli z tych gimnazjów, które działają samodzielnie, a nie w zespołach szkół. "Chcemy rozmawiać z ministerstwem, w jaki sposób zagospodaruje się nauczycieli z samodzielnych gimnazjów, bo te ogólne propozycje są zbyt ogólne, by móc powiedzieć tym ludziom, że na pewno będą pracować po zmianie ustroju szkolnego" - ocenił Proksa.