Jako pierwszy o sprawie poinformował Onet. Śledztwo ws. zatajenia przez byłego wicepremiera w rządzie PiS informacji o majątku jego żony wszczęto po kontroli oświadczeń. Zostało jednak umorzone w 2018 roku. Oświadczenia majątkowe Jacka Sasina. Wznawiają śledztwo W rozmowie z Interią rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba przekazał, iż śledztwo zostało wznowione. - Sprawa z 2016 roku została podjęta z umorzenia w dniu dzisiejszym, 4 lutego - powiedział prokurator. Jak usłyszeliśmy, sprawa dotyczy wyłącznie Jacka Sasina. - Nie była wyłączana z innego postępowania - dodał rzecznik, nadmieniając przy tym, że do sprawy przydzielono także nowego referenta. O komentarz w sprawie ruchu prokuratury zwróciliśmy się do posła Prawa i Sprawiedliwości. W ocenie Jacka Sasina wpisuje się to "w całokształt prześladowania polityków opozycji". Nadmienił też, że wskazuje to na to, iż "nie byli w stanie nic na niego znaleźć", dlatego postanowili "odgrzebać jakąś sprawę sprzed dobrych kilku lat". Jacek Sasin: To wpisuje się w pragmatykę bodnarowskiej prokuratury - Sprawa była dogłębnie wyjaśniona przez prokuraturę i nie znalazła ona podstaw do tego, aby stawiać mi jakiekolwiek zarzuty. Nie wiem, co zrobi prokuratura, ale jeśli sprawa trafiłaby do niezawisłego sądu, to nie mam żadnych wątpliwości, że również i on nie dopatrzy się tutaj żadnego przestępstwa - ocenił w rozmowie z Interią Jacek Sasin. Polityk nadmienił też, że jego zdaniem "tutaj chodzi o to, żeby gonić króliczka" oraz stwarzać wrażenie, że "politycy największej partii opozycyjnej mają coś na sumieniu". - To się wpisuje w pragmatykę bodnarowskiej prokuratury - dodał. Od Jacka Sasina usłyszeliśmy, że "nie ma nic do ukrycia" oraz że był przesłuchiwany w sprawie. - Kwestia dotyczy, można powiedzieć, spraw technicznych, a nie ukrycia jakichkolwiek dochodów, które pochodziłyby z niewiadomych źródeł. To był jakiś spór dotyczący tego, czy wpisywać pożyczkę, którą posłowie mogą dostawać z funduszu świadczeń pracowniczych z Sejmu - mówił polityk. Poseł PiS zaznaczył w rozmowie z Interią, że czeka na dalszy ruch prokuratury, a o wznowieniu śledztwa w sprawie składanych przez niego oświadczeń majątkowych "dowiaduje się z mediów", a prokuratura "nie raczyła się z nim skontaktować". - Jak już się to znalazło w raporcie (w którym uwzględniono audyt postępowań z okresu rządów Zjednoczonej Prawicy z lat 2016-2023 - red.), to spodziewałem się, że znalazło się po coś - dodał. Oświadczenia majątkowe Jacka Sasina W 2016 roku Centralne Biuro Antykorupcyjne wszczęło kontrolę dokumentów złożonych przez posła PiS Jacka Sasina w ówczesnej kadencji Sejmu. CBA ustaliło, iż w latach 2011 - 2016 polityk miał nie uwzględnić zasobów pieniężnych swojej żony, podając wysokość dochodów w latach 2012, 2013, 2014 i 2015. Co więcej, jak podaje Onet, w oświadczeniu majątkowym za 2012 rok Jacek Sasin miał zataić, że w tym samym roku otrzymał pożyczkę z Kancelarii Sejmu z funduszu świadczeń socjalnych, która wynosiła 25 tys. zł. Ponadto w ocenie służb poseł PiS miał zataić rzeczywistą wartość diety z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego, źle wskazać wysokość kredytu, a także nie uwzględniać w oświadczeniach majątkowych za lata 2013 - 2015 środków zgromadzonych na rachunku indywidualnej polisy ubezpieczeniowej na życie. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!