Sędzia Sądu Rejonowego w Ostrowie Wlkp. Wojciech Baszczyński uznał winę 48-letniego Macieja P. w przypadku trzech dziewczynek; wobec jednej uniewinnił od stawianych zarzutów. Sąd skazał mężczyznę na 4 lata więzienia oraz dożywotni zakaz wykonywania zawodu trenera jazdy konnej i "wykonywania wszelkich zawodów oraz działalności, związanych z wychowaniem, edukacją, leczeniem lub opieką nad osobami małoletnimi". Skazany ma także zapłacić 35 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonych. Proces toczył się od lipca 2017 r. za zamkniętymi drzwiami ze względu na - jak podkreślił Baszczyński - dobro osób małoletnich. Dziennikarze mogli w czwartek jedynie wysłuchać treści wyroku bez możliwości wysłuchania uzasadnienia do wyroku. Maciej P. został oskarżony o molestowanie czterech dziewczynek w swoim ośrodku jeździeckim, za co groziło mu do 12 lat więzienia. "Nadużywając zaufania wynikającego z łączącego go z pokrzywdzonymi stosunku zależności dopuścił się przestępstw o charakterze seksualnym. Do przestępstw dochodziło na terenie ośrodka jeździeckiego, którego oskarżony jest właścicielem, gdzie pokrzywdzone miały uczyć się jazdy konnej" - powiedział PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp. Maciej Meler. Mężczyzna nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów; w śledztwie odmawiał składania wyjaśnień. Rzecznik prokuratury wyjaśnił, że w latach 2000-2016 Maciej P. miał zmuszać do uprawiania seksu dziewczynki w wieku 14 lat. W sprawie zgromadzono obszerny materiał dowodowy, przesłuchano ponad 160 świadków, zasięgnięto też opinii biegłych. Sprawa ujrzała światło dzienne w 2016 r. dzięki 14-latce z Ostrowa Wlkp., którą mężczyzna miał molestować. Rodzice pokrzywdzonej zawiadomili policję, która dotarła do innych klientów ośrodka jeździeckiego. "Tym razem zgłoszenie potraktowano poważnie, bowiem wiele lat temu podobny zarzut już padł pod adresem oskarżonego, ale sprawę umorzono z powodu braku dowodów i świadków" - powiedział prokurator. Pokrzywdzone zeznały w prokuraturze, że musiały z P. współżyć seksualnie, ponieważ bały się jego gróźb. Przed sądem zeznania złożyły trzy kobiety - spośród 30 uznanych wcześniej za poszkodowane. "Część kobiet nie chciała wracać do przeszłości i uczestniczyć w procesie, a w wielu przypadkach zarzuty się przedawniły" - wyjaśnił prokurator. Po ogłoszeniu wyroku poinformował on PAP, że prokuratura dokona oceny orzeczenia pod kątem ewentualnej apelacji.