Zaznaczył, że dopóki nie zakończy się śledztwo prokuratorskie w tej sprawie, nie może wyciągnąć żadnych konsekwencji, bo postępowania dyscyplinarne są zawieszone. 25 kwietnia Blida podczas działań ABW, która chciała ją zatrzymać na zlecenie prokuratury, popełniła samobójstwo. - Już pewien czas temu powiedzieliśmy, że w zachowaniu naszych funkcjonariuszy widzieliśmy pewne błędy - przypomniał Święczkowski. - Będą one oczywiście podlegały ocenie ze strony kierownictwa ABW, w postępowaniu dyscyplinarnym po zakończeniu postępowania karnego - dodał. - Od początku całej tej sprawy powiedziałem, że nie interesują mnie informacje z tego śledztwa. Powiedziałem, że mamy się z niego wyłączyć, żeby nie było żadnych podejrzeń, iż Agencja coś w tej sprawie robi. To prokuratura prowadzi to śledztwo - zaznaczył szef Agencji. Przepisy ustawy o ABW przewidują, że w sytuacji toczącego się postępowania karanego, postępowanie dyscyplinarne jest zawieszone. - My chcielibyśmy to skończyć, bo mamy odpowiednie dokumenty, ale musimy czekać na postępowanie karne - mówił Święczkowski. Dodał, że w hipotetycznym przypadku może być tak, że kogoś prokuratura oskarża a sąd skazuje i wtedy postępowanie dyscyplinarne jest bezprzedmiotowe, bo osoba skazana jest wydalana ze służby. Święczkowski powiedział też, że podczas czwartkowego posiedzenia speckomisji odczytał oświadczenie, w którym stwierdza, że kierowane wobec niego zarzuty o upolitycznieniu ABW są nieprawdziwe. - To jest oczywista nieprawda i dziwi mnie postępowanie posłów opozycji - mówił dziennikarzom. - Opieranie się przy tych ocenach jedynie na wyjaśnieniach pana Janusza Kaczmarka i Konrada Kornatowskiego powoduje, że czuje się, jakbym był poddany sądowi kapturowemu, postępowaniu inkwizycyjnemu - powiedział szef ABW. - Nie mam żadnej możliwości i szansy wypowiedzenia się na temat wymyślonych zarzutów panów Kaczmarka, czy Kornatowskiego, nie znam nawet tych zarzutów, a ciągle słyszę, że pojawiają się informacje, jakobym podejmował działania niezgodne z prawem, co jest absurdem - oświadczył. Święczkowski dodał, że jest prawnikiem, wieloletnim prokuratorem i nigdy nie pozwoliłby sobie na działania, które jego czy jego funkcjonariuszy mogłyby narazić na odpowiedzialność karną. - Nigdy nie byłem członkiem żadnej partii, byłem prokuratorem. To, że zgodziłem się kierować ABW wynika z tego, że odpowiadał mi klimat, który prezentuje ten rząd, jeśli chodzi o zwalczanie przestępczości. Natomiast całkowicie byłem apolityczny, nigdy nie należałem do żadnej organizacji - mówił. Przewodniczący komisji Paweł Graś (PO) ocenił, że oświadczenie Święczkowskiego sprowadziło się do pouczania komisji, jak należy się zachowywać. - Panu ministrowi trochę chyba pomyliły się role - kto kogo powinien oceniać - powiedział. - Krótko wyjaśniliśmy mu jaka powinna być jego rola i jakie relacje z organem kontrolnym Sejmu, jakim jest sejmowa komisja ds. służb specjalnych - powiedział. W ocenie Andrzej Grzesika (Samoobrona) w oświadczeniu Święczkowskiego były groźby wobec członków komisji, "nawet groźby karalne". - To niespotykana i niedopuszczalna sytuacja, przewodniczący i posłowie musieli doprowadzić szefa ABW do porządku i pouczyć, że to komisja sprawuje nadzór nad szefami służb, a nie odwrotnie - powiedział. Zdaniem Grzesika, słowa Święczkowskiego w tym oświadczeniu - o tym, że powziął wiedzę, iż komisja już więcej nie będzie się spotykać - można zinterpretować jako informacje, że komisja jest inwigilowana. - To tak, jakby wiedział, jakie są plany najbliższe komisji i prezydium; gdyby tak było, byłby to skandal - dodał. Waldemar Wiązowski (PiS) powiedział, że nie odebrał tak słów Święczkowskiego. - Była twarda rozmowa, może forma oświadczenia nie była najlepsza, ale chodziło o to, że szef ABW miał żal, iż komisja nie znalazła czasu, by wysłuchać jego informacji na temat tego, co mówili Kaczmarek i Kornatowski - powiedział. Przypomniał, że jeszcze przed samorozwiazaniem Sejmu zgłaszał wniosek, by m.in. o Święczkowskiego rozszerzyć listę osób, które powinna wysłuchać komisja. Graś powiedział z kolei, że w przyszłym tygodniu prezydium i eksperci komisji zdecydują, czy w przyszły czwartek będzie jeszcze jedno posiedzenie speckomisji. - Chodzi o formalne zakończenie przez komisje tego całego etapu prac związanych ze sprawa śmierci Barbary Blidy i akcji CBA w ministerstwie rolnictwa - mówił. Grzesik podtrzymał zapowiadaną wcześniej decyzję, że jeśli komisja nie zakończy prac nad formalnym zawiadomieniem do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro i Święczkowskiego, to sam, jako obywatel, złoży takie doniesienie.