Wcześniej do dyspozycji prokuratury policja zatrzymała b. franciszkanina Romana Komaryczko. Przesłuchana ma być też przełożona generalna zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej Jadwiga Ligocka. W klasztorze nadal pozostaje ok. 40 kobiet. Oddzielnym samochodem z klasztoru wywieziono pięć cudzoziemek z Rosji i Białorusi - także b. sióstr. Jak poinformował dziennikarzy rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski, przebywają one na terenie Polski nielegalnie. Na razie trafią na komendę policji i prawdopodobnie zostaną deportowane. Z terenu domu zakonnego przewieziono też karetką pogotowia do szpitala kobietę wraz z ok. 2-miesięcznym dzieckiem i mężczyznę. Według Sokołowskiego trafili oni do klasztoru ok. dwóch tygodni temu. Komornik wraz ze swoimi sześcioma pomocnikami w asyście policjantów - m.in. z oddziałów prewencji - wszedł do klasztoru tuż po godzinie dziewiątej. Wcześniej trzykrotnie wzywał b. siostry do otwarcia bram, gdy to nie nastąpiło, otworzył je ślusarz, który przeszedł po drabinie na teren ogrodów domu zakonnego. Na miejsce sprowadzono także m.in. karetki pogotowia i specjalne autokary, którymi b. betanki zostaną rozwiezione do domów rekolekcyjnych - w Nałęczowie, Dąbrowicy i Lublinie. Te, które chcą, mogą wrócić do rodzin. Jak poinformował rzecznik prasowy metropolity lubelskiego Mieczysław Puzewicz, te z b. sióstr, które nie złożyły ślubów wieczystych, mają możliwość po negocjacjach przejść do innych zgromadzeń - o ile się na to zdecydują. Te, które złożyły śluby, zostały już wydalone. W sumie do akcji związanej z eksmisją kobiet przygotowanych było ok. 150 policjantów. Wśród funkcjonariuszy wchodzących na teren klasztoru było wiele policjantek. Początkowo komornik i funkcjonariusze rozmawiali tylko z jedną ze zbuntowanych sióstr. Pozostałe przebywały w innej sali, na najwyższym piętrze - śpiewały pieśni religijne, grały na instrumentach. Ok. 10.30 policja poinformowała, że są sprowadzane na dół i że przy pomocy policjantek będą pakować swoje rzeczy. Nieco później z klasztoru wywieziono b. franciszkanina Romana Komaryczko. Ponieważ - jak wyjaśniał Sokołowski - zachowywał się agresywnie, zakuto go w kajdanki. Zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie Andrzej Lepieszko poinformował następnie PAP, że został on zatrzymany w związku ze śledztwem dotyczącym naruszenie miru domowego - czyli przebywania b. sióstr na terenie klasztoru wbrew woli Zgromadzenia. W tej sprawie przesłuchana ma zostać też Ligocka - policjanci mieli jej wręczyć wezwanie. Zdaniem Puzewicza, który wszedł podczas eksmisji do klasztoru - zachowanie b. betanek jest charakterystyczne dla sekt. Ocenił on też, że b. siostry prezentują zachowania wskazujące "na duży stopień psychomanipulacji". Wyjaśnił, że chodzi m.in. o brak kontaktu z rzeczywistością i nieustanny amok z pieśniami religijnym. Dodał, że część kobiet zachowywała się agresywnie wobec m.in. pomagających komornikowi funkcjonariuszy. B. siostry zajmowały kazimierski klasztor od ponad dwóch lat, ale początki konfliktu w zakonie sięgają lat wcześniejszych i mają związek z działalnością ówczesnej przełożonej generalnej - Ligockiej. W lutym tego roku w specjalnym komunikacie władze betanek informowały, że sposób sprawowania urzędu w ostatnich latach przez Ligocką "budził niepokój". Według nich podejmowała ona decyzje z pominięciem zasad obowiązujących w zakonie m.in. kierując się "prywatnymi objawieniami", które nie były zgodne z nauczaniem Kościoła. Przyjmowała także do Zgromadzenia "kandydatki, których cechy charakteru i osobowości nie pozwalały na podjęcie przez nie życia we wspólnocie zakonnej". We wrześniu 2004 r. grupa sióstr, które nie akceptowały postępowania Ligockiej, skierowała pismo do Stolicy Apostolskiej z prośbą o pomoc. Watykańska Kongregacja Instytutów Życia Konsekrowanego rozpoczęła w styczniu 2005 r. w Kazimierzu wizytację, której rezultatem było mianowanie w sierpniu 2005 nowej przełożonej s. Barbary Robak. Jak zaznaczyły władze zgromadzenia, stało się to "już po prawnym wygaśnięciu urzędu Przełożonej Generalnej s. Ligockiej". Ligocka nie podporządkowała się tej decyzji i wezwała część sióstr do Kazimierza. Zgromadziły się tam głównie postulantki i nowicjuszki, czyli osoby będące we wstępnej formacji zakonnej, które nie złożyły jeszcze ślubów wieczystych. Liczne próby nawiązania dialogu ze zgromadzonymi w Kazimierzu betankami, podejmowane m.in. przez księży i rodziców, nie przyniosły rezultatu. W grudniu ub. roku Stolica Apostolska wydała dekrety, na mocy których wydalono je z zakonu, ponieważ złamały ślub posłuszeństwa i zasady życia konsekrowanego. Ligocka i zgromadzone wokół niej zbuntowane siostry zamknęły się w kazimierskim domu zakonnym. Zgromadzenie Sióstr Rodziny Betańskiej podjęło starania o odzyskanie budynku i złożyło do sądu wnioski o eksmisję mieszkających tam osób. Wyroki eksmisji wobec byłych betanek, w tym wobec Ligockiej oraz byłego franciszkanina wydał w maju i czerwcu Sąd Rejonowy w Puławach.