Uściśnięcie dłoni zaproponował Komorowski, mówiąc: - Miałbym propozycję, abyśmy uścisnęli przed całą Polską rękę jeszcze raz na zgodę. "Potrafimy się różnić i współpracować" Kandydaci byli pytani, czy są zadowoleni z tego, jak funkcjonuje polskie państwo. Dziennikarka zadała to pytanie w w kontekście niedawnego odnalezienia akt ze śledztwa w sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika oraz zapowiadanego przez niektórych powodzian pozwu wobec rządu. - Jest wiele rzeczy ważnych do zrobienia, nastapiła bardzo ważna zmiana, trzeba ją pogłębić, by uchwycić nowe szanse - odpowiedział Komorowski. Jak dodał, ze sprawą Olewnika nie umiało się uporać wiele rządów. A fakt, że udało się dotrzeć do zaginionych dokumentów - ocenił Komorowski - jest "tyle samo smutny, ile satysfakcjonujący". - Trzeba sprawę do końca wyjaśnić i załatwić - powiedział Komorowski. Odnosząc się do powodzi, powiedział, że w tej kwestii bardzo wiele można zrobić "na zasadzie współpracy". - Chciałem wyrazić nadzieję, że potrafimy się nie tylko różnić, spierać o przeszłość, ale również współpracować, szukać tego, co jest wspólne - powiedział Komorowski. - Rząd daje 2 mld na pomoc powodzianom, a myślę panie prezesie, że my możemy dać coś takiego, co jest niewymierne - zgodę - zwrócił się Komorowski do Kaczyńskiego. Zdecydowana polityka prorodzinna - Rodzenie dzieci powinno stać się modne - powiedział Jarosław Kaczyński (PiS), odpowiadając na pytanie o sytuację demograficzną w Polsce. Rodzinie nie należy przeszkadzać - podkreślił Bronisław Komorowski . Kandydaci PO i PiS pytani byli o sytuację demograficzną w Polsce; co zamierzają zrobić, by Polska się nie wyludniała, żeby młodzi ludzie widzieli w naszym kraju szansę na swoje życie i pracę, a młodzi ludzie ze świata widzieli w Polsce kraj, w którym warto inwestować, w którym można szukać pracy. Jarosław Kaczyński podkreślał, że przede wszystkim trzeba mieć plan działania w różnych dziedzinach, "plan zrealizowania różnych wielkich przedsięwzięć społecznych". - W sprawie wyludniania ogromnie ważne są mieszkania dla średnio i mniej zarabiających ludzi - zauważył. Zdaniem kandydata PiS, plan może być zrealizowany "wtedy, kiedy w pierwszym etapie uzyskamy (...) pewne zasadnicze porozumienie". Porozumienie jest potrzebne, bo tylko wtedy, kiedy odrzucimy ideologię liberalną, (...) kiedy będziemy wiedzieli w jaki sposób wykorzystać nasze szanse, które tworzą środki europejskie, własne środki, ogromna energia Polaków (...) będziemy mogli doprowadzić do tego, że Polska będzie się rozwijała - powiedział prezes PiS. Jak podkreślił, potrzebna jest także bardzo zdecydowana polityka prorodzinna, w sferze realnej pomocy wobec młodych matek, także w sferze kultury, by - jak mówił - "rodzenie stało się wartością, by stało się modne". Jeśli wyrówna się poziom życia... W ocenie Kaczyńskiego, należy wrócić do programu przygotowanego przez minister pracy i polityki społecznej w jego rządzie Joannę Kluzik-Rostkowską. - On był odrzucany lub trzymany w słynnej zamrażarce. (...) Mam nadzieję, że przyjdzie czas na to, by do tych założeń wrócić - zaznaczył. Bronisław Komorowski odpowiadał, że "dobrze mieć plan, ale jeszcze lepiej plan ten realizować". - Państwo są specjalistami od planów niezrealizowanych, od zamierzeń, które nigdy nie były przekute w żadne działania - ocenił kandydat Platformy, zwracając się do prezesa PiS. Jak przekonywał, wie co należy zrobić, by pomóc polskiej rodzinie. Po pierwsze nie należy jej przeszkadzać i stawiać na wzrost gospodarczy - podkreślił Komorowski. W jego ocenie Polacy nie będą wyjeżdżali za granicę, jeśli "Polska będzie się rozwijała, tak jak inne kraje Unii Europejskiej". - Jeśli wyrówna się poziom życia, nikt nie wyjedzie do Wielkiej Brytanii, a tych, którzy wyjechali należy przywrócić, zachęcić do powrotu, razem z kapitałem, wiedzą i umiejętnościami - mówił marszałek Sejmu. Przypomniał, że rząd PO-PSL wprowadził abolicję podatkową dla Polaków pracujących za granicą, co "pozwala młodym Polakom wracać legalnie, pieniędzmi zarobionymi z Wielkiej Brytanii do Polski". "Polska powinna być jedna" - Państwo nie może stać tyłem do ludzi, chcę, żeby Polska była jedna - deklarował w środowej debacie Jarosław Kaczyński (PiS). Bronisław Komorowski (PO) przekonywał, że szuka tego co łączy, a nie dzieli. Kandydaci wdali się w polemikę na temat służby zdrowia. - Główna sprawa, która jest w Polsce, to żeby państwo nie stało tyłem do ludzi. Mamy dzisiaj wybór między dwoma różnymi koncepcjami - mówił Kaczyński. Przeciwstawiał poglądy swoje oraz Prawa i Sprawiedliwości poglądom Komorowskiego i Platformy Obywatelskiej. Podkreślał, że Komorowski opowiada się za komercjalizacją służby zdrowia, a on, aby była to "służba publiczna". - Sprawa oświaty: tu (Komorowski) - częściowa odpłatność, my - zdecydowanie przeciwko częściowej odpłatności. Prywatyzacja - my: zachowanie znacznej części majątku państwowego, przedsiębiorstw strategicznych w ręku państwa, druga strona zdecydowanie za tym, żeby prywatyzować jak najszybciej i niemalże na siłę - mówił Kaczyński. Podkreślił też, że on opowiada się za zachowaniem mediów publicznych, a jego kontrkandydat za tym, żeby je "radykalnie zredukować na rzecz mediów prywatnych". - My chcemy doprowadzić do tego, żeby Polska była rzeczywiście jedna. Tego nie mogę dostrzec w polityce, jaką prowadzą nasi konkurenci - podsumował Kaczyński. Komercjalizacja, prywatyzacja Komorowski deklarował z kolei, że zawsze szuka tego co może łączyć, a nie dzielić. Zaznaczył jednocześnie, że "jedni są specjalistami od deklarowania", a inni "od roboty". Jako dokonania rządu PO wymienił podwyżki dla nauczycieli, coroczną rewaloryzację emerytur, wyrównywanie szans regionów. - Nie ma co Polaków straszyć perspektywą, że będzie prywatna służba zdrowia, bo to pan przegrał proces o kłamstwo w tej kwestii - zwrócił się do Kaczyńskiego. - Będzie skomercjalizowana - odparł prezes PiS. Komorowski przywołał zapis konstytucyjny, który mówi, że obywatelom należy się leczenie za pieniądze publiczne. - Ja tego na pewno nie chcę zmienić. To jest istota reformy służby zdrowia, oparta o zasadę, że Polak z własnej kieszeni ani złotówki nie będzie do tego dopłacał. Jeżeli na to się pan zgodzi, to ja zapraszam do współpracy - zadeklarował Komorowski. Konieczna współpraca rządu i głowy państwa w polityce zagranicznej Bronisław Komorowski podczas środowej debaty telewizyjnej podkreślił, że jest konieczna współpraca rządu i głowy państwa w polityce zagranicznej. Jarosław Kaczyński zarzucił mu, że jest "100 procentowo" zależny od premiera Donalda Tuska. Obydwaj kandydaci byli pytani o współdziałanie między rządem a prezydentem jeżeli chodzi o politykę zagraniczną oraz czy będą kontynuowali politykę prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Komorowski zaznaczył, że politykę zagraniczną kreuje rząd, a prezydent jedynie współdziała w tej kwestii. "Źle się dzieje jeżeli jest konflikt między prezydentem a rządem. To oznacza naruszenie ducha konstytucji i prestiżowe polskie straty w konkretnych interesach" - ocenił. - Na pewno nie złożę meldunku premierowi, jak się zdarzyło poprzedniemu prezydentowi: panie prezesie melduję wykonanie zadania, bo prezydent musi być autonomiczny, niezależny - zadeklarował. Komorowski dodał, że nie ma zgody na pomysł, żeby w sprawach Polaków na Białorusi rozmawiać z Moskwą. - Na to nie będzie zgody. To błąd, z którego pan prezes powinien się czym prędzej wycofać - dodał. Kaczyński zaapelował do Komorowskiego, żeby "zmarłych pomijał w swoich wypowiedziach, bo to nie jest ładne, nie jest fair po prostu". Zaznaczył, że prezydent ma strzec interesów i suwerenności Polski. Przytoczył depeszę PAP z 10 kwietnia, w której jest mowa o tym, że premier Rosji Władimir Putin poinformował premiera Tuska, że udaje się na miejsce katastrofy samolotu TU-154 i zapewniał, że śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej będzie prowadzone wspólnie przez prokuratorów polskich i rosyjskich. - Panie marszałku. Pan w tej sprawie nie zrobił absolutnie nic, pełniąc obowiązki prezydenta RP. To jest zapowiedź jak będzie wyglądała pańska prezydentura. Pańska zależność wobec Donalda Tuska jest 100-procentowa i tego nie ma co tego porównywać z moimi relacjami z Lechem Kaczyńskim, bo Lech Kaczyński był samodzielnym politykiem, dzięki któremu awansowałem - powiedział Kaczyński. Podkreślił, ze będzie kontynuował "racjonalną" politykę, którą prowadził Lech Kaczyński. Kaczyński: Być w G-20; Komorowski: Nasze szanse są w UE Jarosław Kaczyński uważa, że Polska powinna być w grupie państw o najlepiej rozwiniętych gospodarkach G-20. Według Bronisława Komorowskiego, szanse Polski na rozwój są w Unii Europejskiej. Kandydaci mieli przedstawić swojej wizje prezydentury w zakresie polityki zagranicznej. Polityka zagraniczna musi prowadzić do zapewnienia bezpieczeństwa w sensie militarnym i w sensie gospodarczym, dzisiaj przede wszystkim energetycznym. Polityka musi doprowadzić do tego, żeby państwo miało możliwie wysoki status, to znaczy, żeby na pewno nie było traktowane jako państwo-klient innych państw, i żeby jego pozycja w różnych organizacjach, przed wszystkim Unii Europejskiej, w procesach decyzyjnych była odpowiednio wysoka - powiedział Kaczyński. Jego zdaniem Polska ma wszelkie przesłanki do tego, aby znaleźć się w grupie państw G-20. Mieścimy się w tych dwudziestu największych gospodarkach świata we wszystkich trzech głównych rankingach - zaznaczył kandydat PiS. Jak ocenił, fakt, że Polska nie jest w G-20, to wynik niebywałej indolencji obecnej władzy, która nawet nie ośmieliła się tego podjąć. Kaczyński ocenił, że Polska musi prowadzić grę zarówno na wschód od naszych granic, z sąsiadami nierosyjskimi, jak i w środkowej Europie oraz z wielkimi państwami Unii Europejskiej. Zdaniem Komorowskiego, szanse na rozwój Polski są w Unii Europejskiej. Jak dodał, potrzebne jest także dalsze pojednanie z sąsiadami. Przede wszystkich dbałość o pozycję Polski (polega) na niedąsaniu się na innych, nieszukaniu tego, co dzieli, tylko tego, co może łączyć. Dotyczy to wszystkich narodów, z którymi sąsiadujemy - podkreślił kandydat PO. Trzeba też odejść od polityki ekspedycyjnej, zgłaszanej wtedy, kiedy mamy wysyłać żołnierzy za poklepanie po plecach. Z tym należy skończyć, trzeba dbać o polskie interesy i wtedy będzie wiadomo - wysyłamy tylu żołnierzy, na ilu nas stać, bo Polska jest członkiem wspólnoty międzynarodowej, więc musi uczestniczyć w rozwiązywaniu wspólnych problemów, ale na miarę swoich możliwości i za elementarne korzyści w różnych obszarach życia międzynarodowego - ocenił Komorowski. Jak dodał, rząd PiS o taką pozycję Polski nie zadbał. Kandydaci o wycofaniu polskich żołnierzy z Afganistanu Jeszcze dwa lata obecności polskich żołnierzy w Afganistanie będzie "absolutnie wystarczające" - powiedział Komorowski. Kaczyński zapewnił, że jeśli wygra wybory, to za swojej kadencji wycofa polskie wojsko z Afganistanu. Należy nie wycofywać się jak najszybciej, tylko wycofywać się mądrze - powiedział Komorowski. Ocenił, że polskie wojsko z Iraku zostało wycofane w taki sposób, że nikt nie ma o to do Polski pretensji. Zaznaczył też, że skoro prezydent Barack Obama ogłosił plan wycofywania się Amerykanów z Afganistanu, to nie ma żadnego powodu, żebyśmy byli gorliwsi od Amerykanów w tej kwestii. My służymy w Afganistanie wspólnej sprawie przez lat dziewięć. Jeżeli będziemy służyli jeszcze dwa, to według mnie jest to absolutnie wystarczające - powiedział Komorowski. Jak dodał, nie zgadza się na "politykę ekspedycyjną", którą - jak powiedział - ogłosił rząd Jarosława Kaczyńskiego. My mamy interesy bezpieczeństwa i obronności przede wszystkim tu, w Polsce. Dlatego nie polityka ekspedycyjna, tylko polityka zdolności - również do ekspedycji zewnętrznych, ale na miarę naszych realnych możliwości - powiedział Komorowski. Kaczyński wytknął Komorowskiemu, że już jako pełniący obowiązki prezydenta zdecydował o zwiększeniu polskiego kontyngentu w Afganistanie. My musimy się z tego wycofać, co do tego nie ma żadnych wątpliwości - zadeklarował prezes PiS. Jak dodał, o Afganistanie rozmawiał z brytyjskim premierem Davidem Cameronem. Za jego kadencji, a jeśli zostanę wybrany prezydentem, to także za mojej kadencji, z całą pewnością obydwie armie wycofają się z Afganistanu. Nie można tam być w nieskończoność - powiedział Kaczyński. To jest demagogia, panie prezesie. Niech pan wytłumaczy, dlaczego chce pan o dwa lata później niż Amerykanie wycofać polskie wojska z Afganistanu razem z Cameronem; ja mówię: o rok wcześniej niż Amerykanie? - pytał Komorowski. Skoro ja mówię, że w ciągu mojej kadencji, to ona będzie daj Boże trwała pięć lat - odparł Kaczyński. Ale dlaczego później, a nie wcześniej? - dopytywał Komorowski. Może nawet za rok. Pan się słów czepia, panie marszałku - odparł kandydat Prawa i Sprawiedliwości. Polski majątek, inwestycje Rząd nic nie zrobił w sprawie planów przeniesienia produkcji fiata pandy z zakładu w Tychach do Włoch - uważa Jarosław Kaczyński. Bronisław Komorowski zapowiedział, że będzie zachęcał rząd do rozmów z Włochami o utrzymaniu inwestycji koncernu Fiata w Polsce. Podczas środowej debaty telewizyjnej obaj kandydaci odpowiadali na pytanie o kwestię pomocy publicznej w krajach UE, w kontekście planowanego przeniesienia produkcji fiata pandy z fabryki w Tychach do jednego z włoskich zakładów koncernu. Kaczyński nawiązał do sprawy polskich stoczni. - Kiedy zostałem premierem natychmiast pojechałem do pana Barroso i natychmiast odwlokłem negatywne decyzje wobec stoczni; udało się uratować Stocznię Gdańską. Gdyby nasze rządy trwały jeszcze kilka tygodni, czy kilka miesięcy, uratowałoby się również Stocznię Gdyńską - powiedział. Zdaniem szefa PiS, obecny rząd "przez osiem miesięcy nic nie robił" (w kwestii stoczni). - Jak się skończyło wszyscy wiemy - dodał. Kaczyński podkreślał, że prezydent Francji Nicolas Sarkozy i kanclerz Niemiec Angela Merkel w 2008 r. zwrócili się do UE, by zgodziła się "na bardzo daleko idącą pomoc dla różnych rodzajów przemysłu tych państw". - Uzyskali ją oczywiście i uratowali te przemysły często kosztem bardzo nardzo dużych sum - zaznaczył kandydat PiS. Zarzucił obecnie rządzącym brak rekacji w sprawie planów przeniesienia produkcji fiata pandy z zakładów w Tychach. Kaczyński - jak sam mówił - jako człowiek, który w przeciwieństwie do Komorowskiego ma doświadczenie w realnym rządzeniu, wie że w rozmowach z premierami innych państw sprawy gospodarcze, często nawet konkretnych przedsiębiorstw i przedsiębiorców, padają bardzo często. - Nie mogę zrozumieć dlaczego tutaj tej sprawy nie podjęto, dlaczego mamy do czynienia z sytuacją, w której ten rząd jest tak bezradny wobec Unii Europejskiej, tak bezwolny wobec Unii Europejskiej, wobec wielkich korporacji, a jednocześnie jest niekiedy bardzo twardy, jako władza, wobec miejscowego kapitału - powiedział Kaczyński. Komorowski stwierdził, że Kaczyński upomina się o kapitał polski, a zapomina, że w Tychach jest kapitał włoski. - Ale my uważamy, że w interesie Polski leży zabiegać również o to, żeby kapitał obcy rozwijał się w naszym kraju - powiedział kandydat PO. Jak dodał, "Tychy mają swoją wielką szansę". - To nieprawda, że zapadły już jakieś decyzje. Rzeczywiście kapitał włoski stawia warunki natury finansowej. Mogę pana zapewnić, że będę zachęcał rząd polski do prowadzenia negocjacji, które w moim przekonaniu, mogą prowadzić do podtrzymania decyzji włoskiej o produkcji nie tylko dotychczasowych modeli samchodów (...), ale również w ramach 26 chyba modeli, które mają być w tym koncernie wdrażane, także nowych modeli w Polsce, w Tychach - powiedział Komorowski. Dodał, że zakład w Tychach jest najlepszym zakładem w ramach całego włoskiego koncernu i Włosi doskonale to wiedzą. - My też wiemy, dobrze żeby pan prezes także wiedział. Trzeba zachęcić Włochów do tego, aby tutaj ulokowali następne nowoczesne modele samochodów - powiedział Komorowski. Dopytywany, jak to zrobić, odpowiedział: "Rozmawiając, negocjując także warunki, które oni stawiają". - Inni znajdują rozwiązania takie, że się wspiera zgodnie z prawem unijnym. To mogą być różne formuły, nie czas, żeby w tej chwili szczegółowo to omawiać, ale rozmawiać trzeba. Natomiast nie warto ogłaszać już alarmu, że się zdarzyła katastrofa, bo jej naprawdę nie ma - stwierdził Komorowski. Powiedział też, że "Unia jest wielką szansą i warto pamiętać, że obecnie korzystamy z dużo większych dotacji unijnych w każdym obszarze", a obecnie Polska potrafi zapewnić dużo większe wykorzystanie środków unijnych niż było to parę lat temu. Polsce potrzebna jest ponadpartyjna prezydentura współpracy - powiedział podczas środowej telewizyjnej debaty Bronisław Komorowski. Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, prezydentura powinna być przede wszystkim "kompetentna". Prezydentura - jaka? Kandydaci podczas środowej debaty byli pytani o swoje wizje prezydentury. Komorowski powiedział, że Polsce jest potrzebna prezydentura współpracy, która potrafi współpracować w kraju, czego on dał dowody powołując Radę Bezpieczeństwa Narodowego oraz niepartyjnego kandydata na prezesa NBP. - Jest potrzebna prezydentura, która będzie ponad partiami. Stąd mam cały szereg propozycji ograniczania w różnych obszarach takich prostych aspiracji partyjnych. To też już robię - zauważył. - Jest potrzebna prezydentura, która będzie także umiejętnie budowała współpracę z innymi państwami, innymi narodami, nie obrażała się, nie szukała tego, co nas różni, a szukała tego, co może być wspólne - dodał. Komorowski zaznaczył też, że Polska ma wielkie zadanie do wypełnienia - obronę wzrostu gospodarczego, który otwiera perspektywę wzmocnienia pozycji naszego kraju na świecie i możliwość lepszego życia w Polsce. Dodał, że jeżeli Polska dogoni "średnie" kraje UE, będzie krajem, w którym żyje się o wiele lepiej, a młodzież nie będzie z niego wyjeżdżała. - Problem polega na tym, żeby w ramach tej prezydentury każdy z Polaków odczuł także korzyści osobiste. To można zrobić, wspierając dobre zmiany, reformujące właśnie obszar służby zdrowia - podkreślił Komorowski. Dodał, że jeśli zostanie prezydentem, będzie wspierał każde działanie rządu zmierzające do poprawy jakości życia nauczycieli, emerytów i studentów. Na koniec powiedział, że głęboko wierzy w to, iż "zgoda buduje". - W niedzielę będzie grała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy dla polskich powodzian. Chciałbym, żebyśmy zrobili razem wspólny prezent. Konstytucja RP, gdzie jest hasło następującej treści: "Zgoda buduje, bo Polska jest najważniejsza". Proponuję dwa podpisy - Bronisława Komorowskiego i pana Jarosława Kaczyńskiego - zwrócił się do prezesa PiS. Kaczyński powiedział z kolei, że Polsce potrzebna jest przede wszystkim prezydentura "kompetentna". - Warto, by na przykład wiedzieć, że pani Ashton (szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton - red.) to jest lewica brytyjska, a Cameron (premier Wielkiej Brytanii David Cameron - red.) to jest prawica, i że łączenie tego jest całkowitym nieporozumieniem - zaznaczył. Dodał, że jest przeciwko prezydenturze "żyrandoli" i uważa, że Polska stoi przed wielką szansą. "Pierwsza sprawa to uzyskanie pewnej elementarnej zgody przede wszystkim likwidacji tego języka Palikotów, watah, które mają być dorżnięte, anihilacji partii opozycyjnych. Raz na zawsze" - powiedział. - Po drugie, porozumienie w kilku bardzo ważnych sprawach, takich jak służba zdrowia, budowa autostrad, rozwiązanie problemów polskiej energetyki, polskiej nauki, zwiększenie wydatków na polską naukę, oświatę, kulturę. To są wielkie cele - G20, olimpiada w Warszawie najpóźniej w 2024 roku. To jednoczy. Wokół tego można jednoczyć nasz naród - podkreślił Kaczyński. Dodał też, że powinniśmy doprowadzić do "wielkiej eksplozji polskiej energii". - Ona jest naprawdę ogromna. Bo Polacy mentalnie są świetnie przygotowani do kapitalizmu (...). I chcę temu sukcesowi pomagać i patronować - podsumował. Kaczyński na koniec podpisał egzemplarz konstytucji, którą do studia przyniósł Komorowski. Materiały telewizyjne dzięki uprzejmości TVP