Ośrodek mieści się przy ulicy Suzina 6 w Warszawie. Jak informuje organizacja, ze szczątkowych informacji wiadomo, że policja na zlecenie prokuratury zabezpiecza i wynosi komputery, laptopy, wszelkie nośniki danych. "Jesteśmy legalnie działającym stowarzyszeniem. Dzisiejsze wejście policji do siedziby Ośrodka tratujemy jako próbę zastraszenia i zniszczenia niewygodnej dla rządzących legalnie działającej organizacji pozarządowej" - czytamy na Facebooku. Według Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, funkcjonariusze weszli w tym samym czasie do prywatnych mieszkań członków zarządu stowarzyszenia. "Siłą odbierano tam komputery i telefony nawet dzieciom, które tam mieszkają" - alarmuje stowarzyszenie. "Nie wiemy co dzieje się z Rafałem Gawłem, prezesem stowarzyszenia Trzyrzecze, ani z Konradem Dulkowskim i ich rodzinami" - czytamy na FB. Na końcu wpisu znalazł się apel: "(...) obudźcie się! Nasza Polska zamienia się w państwo policyjne. Jesteśmy wszyscy jak żaba wrzucona do garnka z podgrzewaną wodą. Nawet nie zauważymy gdy się ugotujemy" - piszą administratorzy strony Ośrodka. Wcześniej Ośrodek informował, że prokuratura ma się zająć wnioskiem o delegalizację tej organizacji. Miał o nią wnosił Jacek Międlar, były ksiądz związany z ONR, który w tej sprawie apelował do ministra sprawiedliwości. Jak tłumaczył rzecznik resortu Sebastian Kaleta w rozmowie z polsatnews.pl, Ministerstwo Sprawiedliwości nie wnioskuje ani nie żąda delegalizacji ośrodka, po prostu jest zobowiązana odpowiedzieć na każde pismo wystosowane do resortu. Kaleta wyjaśniał, że w tym przypadku wniosek został przekazany do prokuratury, która "będzie organem kompetentnym, żeby udzielić odpowiedzi".