W Warszawie protestujący zebrali się po południu na Nowym Świecie w okolicy siedziby partii Razem. Wydarzenie odbyło się pod hasłem "Kobiety i LGBT-y. RAZEM za równością". Protest odbył sią także pod siedzibą TVP. Zgromadzeni argumentowali, że telewizja tworzy propagandę skierowaną przeciw kobietom. Zgromadzeni przed TVP mieli ze sobą transparenty takie jak: "TVP łże", "Piss off", "Wybór, nie zakaz", "Moje ciało, mój wybór". Słychać było okrzyki: "J*** PiS", "J*** TVP". Przed budynkiem telewizji była policja. Odgrodzono go też barierkami. Później protest przeszedł przed Pałac Prezydencki, gdzie się zakończył. "Trwa obrzydliwa propaganda Telewizji Polskiej przeciwko kobietom. Jesteśmy obrażane, stygmatyzowane, piętnowane, zaszczuwane. TVP zamiast informować społeczeństwo o wydarzeniach, powiela przekaz Nowogrodzkiej. Za nasze pieniądze władza rozpowszechnia kłamstwa, oszczerstwa, manipulacje" - przekazał "Strajk Kobiet" w informacji zapowiadającej wydarzenie. Inicjatorzy protestów zapowiadają kolejną manifestację na piątek. "Czas minął, dlatego jutro z całej Polski zjeżdżamy się do Warszawy" - piszą na Facebooku w czwartek. Czytaj więcej o marszu "Na Warszawę". Łódź W Łodzi duża grupa protestujących zebrała się na ul. Piotrkowskiej przed siedzibą PiS. Uczestnicy demonstracji pod oknami rządzącego ugrupowania zapalili znicze oraz położyli i okleili budynek transparentami z hasłami m.in.: "Wybór, nie zakaz", "Dość", "Pogrzeb praw kobiet", "Piekło". Pikieta była spokojniejsza niż wcześniejsze protesty. Zakończyła się na Placu Wolności, gdzie protestujących powitali klaksonami taksówkarze, którzy w czwartek na ulicach Łodzi wyrazili wsparcie dla Strajku Kobiet. Wrocław We Wrocławiu główny protest rozpoczął się o godzinie 18. Manifestanci na początku zablokowali ruch na placu Dominikańskim, a następnie przeszli ulicami ścisłego centrum Wrocławia w kierunku placu Jana Pawła II, gdzie zablokowali kolejne skrzyżowanie. Równolegle, sześcioma trasami przejechał protest samochodowy. Zobacz także: Incydent podczas strajku kobiet. Interweniowała policja Białystok W Białymstoku ok. dwustu osób przyszło w czwartkowy wieczór na Rynek Kościuszki w centrum miasta, by zamanifestować swój sprzeciw wobec wyroku TK. Organizatorzy zdecydowali, że tego dnia nie będzie marszu, a spotkanie w jednym miejscu. Były hasła wykrzykiwane i zapisane na transparentach, muzyka i taniec. Policja nie odnotowała incydentów. W środę czarny spacer w Białymstoku liczył ok. 18 tys. uczestników, na jego zakończenie zostali oni zaatakowani petardami i racami, policja szuka sprawców i ustala okoliczności tych zdarzeń. Kraków Krakowskie działaczki nie protestowały w czwartek, ponieważ - jak powiedziała jedna z organizatorek Ewelina Pytel - szykują się na piątek. Część krakowianek pojedzie na strajk do Warszawy, część zostanie w Krakowie i na miejscu zorganizuje protest. W czwartkowy wieczór przeciwnicy wyroku TK zgromadzili się w innych miastach Małopolski - w Nowym Sączu i Krzeszowicach, gdzie przeszły w symbolicznych marszach. Trójmiasto Czwartek był także kolejnym dniem protestów w Trójmieście. W czwartkowych protestach ulicznych brało udział zdecydowanie mniej osób, niż we wtorek i środę. Zarówno w Gdyni, jak i w Gdańsku uczestnicy demonstracji po przejściu głównymi ulicami miast, ok. godz. 20.30 rozeszli się do domów. Ok. godz. 21 policja nie odnotowała blokad dróg w Trójmieście, które miały miejsce dzień wcześniej po protestach w samochodach. W tym samym czasie kilkaset osób zebrało się przed Archikatedrą Oliwską. Część zebranych modliła się. W tłumie był m.in. poseł PiS Kacper Płażyński oraz lokalni radni PiS. Grupy mężczyzn stały też przed kościołami w centrum Gdyni i w Sopocie. Policja nie odnotowała żadnych incydentów przed kościołami. Podkarpacie Na Podkarpaciu w czwartek protesty odbyły się m.in. w Leżajsku, gdzie - jak podał Bartosz Wilk z zespołu prasowego podkarpackiej policji - po południu zebrało się kilkadziesiąt osób. Protesty odbyły się też np. w Przemyślu, gdzie - według policji - demonstrowało około 170 osób, w Tarnobrzegu, Stalowej Woli, Strzyżowie czy Krośnie około 200 osób. Wszędzie przebiegły spokojnie. Natomiast w Rzeszowie w czwartek protest nie był planowany. Katowice W Katowicach, gdzie dzień wcześniej odbyła się 20-tysięczna manifestacja, w czwartkowy wieczór na rynku, gdzie stało kilka policyjnych radiowozów i samochodów Straży Miejskiej, ok. 19 pojawiały się tylko niewielkie grupki przeciwników orzeczenia TK i rządu. - Na dziś niczego nie planowaliśmy, zbieramy siły na jutro - mówili. Na niektórych drogach woj. śląskiego wieczorem można było spotkać "samochodowe protesty" - kolumny aut z emblematami Strajku Kobiet i banerami przy szybach, wystawionymi przez okna parasolkami czy szalikami w barwach narodowych. Jedną z nich można było zauważyć, a dzięki dźwiękom klaksonów także usłyszeć, na drodze łączącej Tarnowskie Góry z Bytomiem. Ósmy dzień protestów Protesty przeciwników zaostrzania prawa aborcyjnego w wielu miastach - dużych i mniejszych - całego kraju trwają od zeszłego czwartku, kiedy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. W środę wieczorem, podczas wywiadu w Polsat News, prezydent Andrzej Duda zadeklarował, że jest gotowy zaangażować się w prace nad rozwiązaniem, które przywróci spokój społeczny. - Trzeba się wziąć do pracy i przygotować przepisy, wspólnie z ekspertami, żeby dzieci, na przykład z zespołem Downa, były chronione, ale żeby kobiety nie były narażane na cierpienie psychiczne i fizyczne - powiedział. Z kolei w czwartek premier Mateusz Morawiecki zaapelował do protestujących, aby gniew skupili się na politykach, a nie tych, których może dotknąć zagrożenie zarażeniem. - Mam apel do wszystkich protestujących - niech ten gniew, niech ta niechęć skupi się na mnie, na politykach, niech dotyka mnie, ale niech nie dotyka tych, których za dwa tygodnie może dotknąć, bo państwo protestujący zetkniecie się z jakimiś osobami starszymi, w autobusie, w domu, na spotkaniu i to może owocować dramatycznymi skutkami - mówił premier.