Chodzi o projekt ustawy "o minimalnej odległości dla planowanego przedsięwzięcia sektora rolnictwa, którego funkcjonowanie może wiązać się z ryzykiem powstawania uciążliwości zapachowej". W poniedziałek na temat tego projektu odbyła się w Sejmie dyskusja na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Debaty Publicznej. Na to spotkanie licznie przybyły organizacje rolnicze - związkowe i branżowe. Projektowana ustawa określa minimalną odległość budynków inwentarskich w przypadku dużych hodowli od budynków mieszkalnych i ma regulować powstawanie nowych inwestycji - tłumaczył przedstawiciel resortu środowiska, naczelnik Roman Głaz z Departamentu Ochrony Powietrza i Klimatu. Poinformował, że projekt dotyczy chowu lub hodowli zwierząt w liczbie nie mniejszej niż 210 DJP, a nie większej niż 500 DJP. W tym przypadku oddalenie od domostw miałoby wynosić odpowiednio 210 do 500 metrów. Dodał że 210 dużych jednostek przeliczeniowych (DJP) to np. 210 krów, 175 ogierów, 1500 tuczników czy 52,5 tys. kur. Fermy trzody chlewnej, drobiu i zwierząt futerkowych najgorsze Ministerstwo środowiska w uzasadnieniu do projektu wyjaśniło że powstał on pod wpływem licznych skarg na odory pochodzące z ferm hodowlanych. Z badania przeprowadzonego na zlecenie ministerstwa środowiska w 2015 r. pt. "Badanie świadomości i zachowań ekologicznych mieszkańców Polski" w zakresie uciążliwości zapachowej, wynika, że połowa Polaków postrzegała tzw. odór jako poważny problem w naszym kraju. Do najbardziej uciążliwych w sąsiedztwie miejsca zamieszkania Polacy zaliczają fermy trzody chlewnej (42 proc.) oraz fermy drobiu i zwierząt futerkowych. Jak mówił Głaz, chodzi o to by takie hodowle nie powstawały w sposób niekontrolowany. Dodał, że UE nie reguluje kwestii uciążliwości zapachowej, a w różnych krajach przyjęto różne rozwiązania, w niektórych bardziej restrykcyjne, do tych, które proponuje resort środowiska. Podkreślił, że projekt choć trafił do prac rządowych, nie jest jeszcze zaakceptowany przez Radę Ministrów i przepisy mogą ulec zmianie. "Projket zwija polskie rolnictwo" Wicedyrektorka Departamentu Bezpieczeństwa Żywności i Weterynarii Hanna Kostrzewska powiedziała, że resortowi znany jest projekt, gdyż był konsultowany. Natomiast zapytana, czy ministerstwo ma inne rozwiązania np. co do odległości chlewni od budynków powiedziała, że nie są jej znane takie propozycje. Zdaniem związku "Solidarni" projekt ten nie pomaga polskiemu rolnictwu, a raczej go "zwija". "Wieś ma produkować i warunki nie mogą dyktowane przez przybyszy z miast" - mówił szef tej organizacji Marcin Bustowski. Mateusz Kacperkiewicz z AgroUnii zwrócił zaś uwagę, że takie przepisy spowodują, że wzrosną koszty inwestycji, bo czy rolnik powinien inwestować daleko w polu, gdzie nie ma prądu, wody itp. O trudnościach z uzyskaniem już teraz pozwoleń na inwestycje mówił Krzysztof Banach z Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka. "Regulacje zablokują polską gospodarkę rolną" Zdaniem szefa Krajowej Rady Izb Rolniczych Wiktora Szmulewicza, projektowana ustawa jest niepotrzebna i resort powinien wycofać się z prac nad nią. Marek Miśko z Instytutu Gospodarki Rolnej przedstawił wspólne stanowisko organizacji rolniczych w sprawie projektu. Jak mówił, organizacje uważają, że projekt jest "nieprzemyślany", a "zawarte tam regulacje doprowadzą do zablokowania polskiej gospodarki rolnej". Gospodarstwa, by być konkurencyjnymi, muszą się rozbudowywać i rozwijać. "Pomysł stworzenia z terenów wiejskich w naszym kraju wyłącznie miejsc służących wypoczynkowi i rekreacji jest dla nas niezrozumiały i nigdy nie będzie zaakceptowany. (...) wzywamy do zaprzestania prac nad omawianym, kontrowersyjnym projektem ustawy" - napisano w stanowisku. Miśko przypomniał, że projektowane przepisy uderzą głównie w towarowe rolnictwo i przedsiębiorców rolnych, dzięki którym tylko w ubiegłym roku polski eksport wyniósł ok. 30 mld zł. Przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Debaty Publicznej Robert Winnicki podsumowując poniedziałkową debatę powiedział, że wynika z niej, że ustawa taka jest niepotrzebna, gdyż można rozwiązywać problemy na gruncie już istniejących przepisów; zamiast tego należy stosować nowe technologie, które pozwalają na usuwanie nieprzyjemnych zapachów. Ponadto należy edukować i prowadzić programy, które "w świadomości społecznej" będą chroniły produkcję rolną na wsi.