Kwestią przekazania przez MSZ deklaracji podatkowych PIT dla białoruskich opozycjonistów zajęła się w środę sejmowa komisja spraw zagranicznych na wniosek PiS. Wiceminister spraw zagranicznych Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz tłumaczyła w środę na posiedzeniu komisji, że deklaracje podatkowe dotyczyły diet, jakie MSZ wypłacił białoruskim działaczom opozycyjnym za udział w oficjalnej Konferencji Społeczeństwa Obywatelskiego przy okazji Szczytu Partnerstwa Wschodniego UE we wrześniu 2011 r. Jak poinformowała, diety wypłacono tylko kilku osobom, a ich wypłata dla uczestników konferencji, w tym z Białorusi, jest stałą praktyką. Ponadto - przekonywała - aktywny udział w Konferencji UE był jawny i publiczny. Zatem - jak dodała wiceminister SZ - diety te nie dotyczyły nieakceptowanego przez prawo białoruskie zagranicznego wsparcia na projekty pozarządowe. - Uważamy, że to była informacja jawna i znana. (...) Sami obecni wiedzieli, że ich obecność na tej konferencji jest jawna i znana władzom białoruskim. Tym samym nie widzimy potrzeby poszukiwania odpowiedzialności za te wydarzenia. (...) Przekazanie PIT-ów odbyło się zgodnie z prawem zarówno polskim jak i białoruskim - mówiła Pełczyńska-Nałęcz. Opozycji jednak nie wystarczyły wyjaśnienia wiceminister. Posłowie PiS złożyli wniosek formalny o informację MSZ w tej sprawie na posiedzeniu zamkniętym. - Sprawa jest naprawdę poważna, bo mamy do czynienia z szalenie niepokojącymi procesami na Wschodzie - argumentowała była szefowa polskiej dyplomacji, posłanka PiS Anna Fotyga. Powiedziała też, że jest bardzo zaniepokojona wyjaśnieniami Pełczyńskiej-Nałęcz, gdyż - jak podkreśliła - takie działania MSZ świadczą o tym, że państwo polskie utrzymuje z Białorusią tylko takie relacje, na jakie nam pozwala reżim autorytarny prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Tadeusz Iwiński (SLD) wytykał MSZ, że w jego działaniach wobec białoruskiej opozycji widać co najmniej "cechy krótkowzroczności", albo niewyciągania wniosków z błędów popełnionych wcześniej, jak choćby z ujawnienia przez polskie władze numerów kont jednego z liderów białoruskiej opozycji Alesia Bialackiego. - Zmieniła się sytuacja, a te same błędy zostały popełnione. Pytanie jest, dlaczego nie zostały wyciągnięte wnioski? - dociekał Iwiński. Krytyczną ocenę działań resortu wyraził także poseł Ruchu Palikota Robert Biedroń. Według niego MSZ po raz kolejny "podaje na tacy" reżimowi białoruskiemu ludzi zasłużonych w walce o wolność i demokrację. Prezydium komisji SZ w środę po południu ma podjąć decyzję ws. ewentualnego zwołania zamkniętego posiedzenia w tej sprawie. Do sprawy przekazania PIT-ów nawiązał też szef MSZ Radosław Sikorski podczas środowej rozmowy z dziennikarzami w Sejmie. Przekonywał, że kwestia ta nie miała żadnych złych konsekwencji. Zwrócił jednak uwagę, że niektóre informacje w dyplomacji są wrażliwe (choć nie są tajne) i dlatego warto ustanowić tajemnicę dyplomatyczną. - Mam nadzieję, że wszyscy, którzy zajmują się tą sprawą, będą równie intensywnie popierać nasze starania o ustanowienie tajemnicy dyplomatycznej - podkreślił Sikorski. Zapowiedział, że taką zmianę resort zaproponuje przy okazji nowelizacji ustawy o służbie zagranicznej. - Nie dopuszczam myśli, że ktoś może być hipokrytą i nam nie pomóc w tej sprawie - podkreślił. O sprawie przekazania PIT-ów w połowie października pisała "Rz". Według niej MSZ "wysłało ok. 30 opozycjonistom deklaracje podatkowe PIT z sumami, jakie otrzymali od polskiej dyplomacji". Gazeta podała, że dokumenty, które mogą być wykorzystane przez władze białoruskie za dowód nielegalnego finansowania opozycji z zagranicy, zostały podpisane przez urzędniczkę z Wydziału Planowania i Realizacji Budżetu Biura Administracji MSZ.