Diagnoza wszystkich partii opozycyjnych jest taka sama - za rządów Prawa i Sprawiedliwości polskie państwo zostało zdewastowane. Inne są natomiast koncepcje dotyczące odbudowy państwa po ewentualnej wygranej wyborczej. Nie da się ukryć, że po serii ostatnich potknięć rządzących, opozycja coraz śmielej mówi o zwycięstwie i jeśli jeszcze dziś nie dzieli politycznych skalpów, to jednoznacznie określa, które obszary trzeba naprawić w pierwszej kolejności. Rytm politycznej dyskusji stara się dyktować Polska 2050 Szymona Hołowni. W poniedziałek w "Graffiti" Polsat News Michał Kobosko zapytany przez Marcina Fijołka, dlaczego partie opozycyjne nie mogą się spotkać i wspólnie dyskutować o tym, co ich łączy i dzieli, odparł: - To pytanie do wszystkich przedstawicieli opozycji. My jesteśmy na takie rozmowy gotowi, mamy własne propozycje programowe. Mówimy "siądźmy, porozmawiajmy", bo po wyborach Polska nie będzie miała czasu. Jest taka skala dewastacji kraju, na różnych płaszczyznach - mówił Kobosko. Dodał, że "jest pewnie problem pewnej konkurencji między partiami". - Nie wystarczy wygrać z PiS-em. Trzeba obywatelom powiedzieć przed wyborami, po co my chcemy wygrać i co będziemy naprawiać w pierwszej kolejności - mówił. Polska 2050: Te obszary wymagają naprawy Kobosko nie sprecyzował jednak, które to najbardziej zdewastowane obszary wymagają najpilniejszej naprawy. Poprosiliśmy więc jego partyjną koleżankę Hannę Gill-Piątek o ich określenie. - To na pewno zdrowie, edukacja, rozdział państwa od Kościoła, administracja publiczna włącznie z tym, jak mają wyglądać służby i funkcjonowanie spółek skarbu państwa, praworządność, gospodarka, a także energetyka i klimat. Nie chciałabym, żebyśmy obudzili się po wyborach i nie mieli dogadanych podstawowych kierunków. Pierwsze kroki trzeba stawiać już dziś - ponagla Gill-Piątek. Obok Polski 2050 zapytaliśmy trzy pozostałe największe partie opozycyjne, czym należałoby się zająć w pierwszej kolejności po ewentualnym przejęciu władzy. Co ciekawe, nie wszystkie odpowiedzi się pokrywają. Do najpilniejszych zadań politycy wszystkich formacji zaliczają zgodnie naprawę wymiaru sprawiedliwości. Trzy z czterech formacji mówią też o odbudowie pozycji Polski na arenie międzynarodowej, jak i reformie systemu szkolnictwa. Pojawiają się też kwestie dotyczące np. ochrony zdrowia, ochrony środowiska czy spraw gospodarczych. Piątka Platformy Obywatelskiej - Od dłuższego czasu uważam, że filary współpracy opozycji są bardzo dobrze rozpoznane. Chodzi o przywrócenie praworządności i właściwej rangi wymiaru sprawiedliwości. Druga sprawa to przywrócenie odpowiedniej pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Trzecia kwestia to odpolitycznienie państwa, przywrócenie chociażby służby cywilnej. Kolejna sprawa to polityka bezpieczeństwa dotycząca posprzątania wszystkiego, co zniszczył Antoni Macierewicz. Piąty obszar to walka z inflacją i przywrócenie stabilności ekonomicznej Polaków. To pięć spraw, które wszystkie partie opozycyjne mają na sztandarach - przekonuje w rozmowie z Interią Marcin Kierwiński, sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej. Piątka Polskiego Stronnictwa Ludowego - To na pewno energetyka, ochrona środowiska, wymiar sprawiedliwości. Do tego trzeba dodać sektor gospodarczy pod kątem przedsiębiorców, co jest naszym oczkiem w głowie. Piąty element to oczywiście poprawa relacji międzynarodowych. To absolutny kanon tego, co trzeba naprawić - uważa Dariusz Klimczak, wiceprezes PSL. Piątka Nowej Lewicy - To szkoła, mieszkania, pensje i emerytury, stosunki zagraniczne i sądownictwo - wylicza Marcin Kulasek, sekretarz generalny Nowej Lewicy, który dodaje, że "dewastacji państwa winna jest filozofia PiS, którą niektórzy nazywają drugą falą prywatyzacji". - Podejście, zgodnie z którym należy dać Polakowi 500 zł na dziecko lub 3000 zł na węgiel. Wtedy obywatel ma "odczepić się" od państwa i samemu zrealizować swoje potrzeby. Nieważne, że węgla nie da się kupić w dostępnej cenie, do lekarza są długie kolejki, a wielu starszych uczniów korzysta z prywatnych korepetycji - dodaje Kulasek. Opozycja ma więc rozpoznane kluczowe obszary, którymi chciałaby się zająć zaraz po przejęciu władzy. I nawet jeśli partnerzy różnią się w szczegółach, to rzeczywiście najważniejsze kwestie, jak sprawy międzynarodowe czy wymiar sprawiedliwości, się pokrywają. Pytanie tylko, w jaki sposób wypracować wspólne stanowisko. Robocze zespoły Od dłuższego czasu w parlamencie spotykały się robocze zespoły w poszczególnych obszarach - właśnie w tym celu. Sęk w tym, że od kilku miesięcy ta formuła nie działa, o czym przypomina Dariusz Klimczak z PSL. - Pan Kobosko doskonale wie, że funkcjonują zespoły, które pracują od ponad roku i dyskutują nad tego typu sprawami. Sam pracuję w zespole zdrowia. Co prawda od maja zostały niejako zawieszone, ale taka formuła już jest. Problem jest w tym, że niektórzy mają inne oczekiwania dotyczące wizualizacji postępów w pracach. Nad tym liderzy będą pracować tej jesieni, bo to czas intensywnych rozmów nad formułą startu. Merytorycznie nie obawiam się, że się nie dogadamy - przekonuje w Klimczak. Campus Trzaskowskiego okazją do zbliżenia "Liderzy" to słowo-klucz w całej tej układance. Nie jest żadną tajemnicą, że najważniejsi politycy PSL, Polski 2050 i Nowej Lewicy obawiają się dominacji Donalda Tuska. Co istotne, ważnym wydarzeniem zbliżającym wszystkie strony mógłby być Campus Polska Przyszłości organizowany w Olsztynie przez Rafała Trzaskowskiego. Pojawią się tam i Tusk, i Hołownia, i Kosiniak-Kamysz. Problem w tym, że... w innych terminach i nie będą mieli okazji do rozmów w cztery oczy. - I bardzo dobrze, bo takich rozmów nie toczy się w świetle kamer, podczas wydarzenia przeznaczonego dla młodych ludzi, ale w kuluarach, bo to czysta kuchnia polityczna - przekonuje nas ważny polityk PO. Mimo to stronnicy Hołowni liczą, że Campus będzie ważnym wydarzeniem, który postawi pierwszy duży krok, być może nawet do porozumienia programowego. Gill-Piątek: - Liczymy, że na Campusie odbędzie się poszerzona dyskusja, bo będzie można zobaczyć, jakie są nasze punkty wspólne, jak różnimy się programowo. Powinniśmy zbudować "małe pakty" wokół edukacji, ochrony zdrowia, praworządności. Pomysły spisania pewnych tez już występują. Klub Jagielloński "neutralnym gruntem"? Posłanka z Łodzi jest zdania, że takie rozmowy powinny toczyć się na "neutralnym gruncie". Podrzuca pomysł, by forum wymiany opozycyjnych opinii zorganizowała jakaś instytucja zewnętrzna, jak choćby Klub Jagielloński, który dotąd kojarzony był raczej z konserwatywną częścią polskiej sceny politycznej, ale jego przedstawiciele pojawią się na Campusie w Olsztynie, czym zresztą już wywołali spore zamieszanie po prawej stronie. - Najlepiej by to wypaliło, gdyby takie prace toczyły się na neutralnym gruncie, np. zorganizowane przez Fundację Batorego. Nie upieram się, może być to i Klub Jagielloński, może być Krytyka Polityczna czy inna organizacja ciesząca się zaufaniem. Bylebyśmy pokazali, że umiemy się porozumieć choćby co do minimum - podkreśla Gill-Piątek, która zaznacza, że "Campus ma szansę być przełomowym wydarzeniem" - Jako Polska 2050 organizowaliśmy już takie konsultacje w parlamencie z innymi partiami. Pewne płaszczyzny powstały, ale na Campusie będą liderzy naszych formacji, więc może to być przełom - uważa. Kłopot w tym, że o ile merytorycznie wszystkie partie opozycyjne nie są od siebie zbyt oddalone, o tyle sama formuła startu budzi największe wątpliwości. I nawet jeśli w Olsztynie pojawi się zalążek współpracy, to upłynie jeszcze dużo wody, by jakiekolwiek porozumienie stało się faktem. Kierwiński: - Gdzieś na końcu trzeba rozmawiać o tym, jak pokonać PiS. To już jednak kwestia techniki wyborczej, dlatego mówimy o jednej liście, która daje możliwość przywrócenia normalności. Klimczak: - Tusk chce jednej listy, my chcemy dwóch list, a Hołownia wcześniejszej debaty. Problem leży po stronie komunikacyjnej. To jedyny problem polityczny do rozwiązania. Łukasz Szpyrka