Prokuratura w Katowicach umorzyła śledztwo w sprawie manifestacji w listopadzie 2017 r., której uczestnicy powiesili na symbolicznych szubienicach zdjęcia europosłów głosujących za rezolucją Parlamentu Europejskiego ws. praworządności w Polsce. W opinii śledczych, uczestnicy zorganizowanego przez środowiska narodowe zgromadzenia nie dopuścili się przestępstwa. Sposób wyrażania przez nich poglądów prokuratura oceniła krytycznie w kategoriach moralno-etycznych. Budka: Wszystko było od początku wiadomo Posłowie Koalicji Obywatelskiej uznali decyzję prokuratury za bulwersującą. Szef klubu KO Borys Budka przypomniał, że postępowanie w tej sprawie trwało dwa lata. "Ponad dwa lata postępowania, w którym tak naprawdę wszystko było od początku wiadomo, w którym po tygodniu ustalono sprawców, można było dokonywać czynności procesowych, a tymczasem prokuratura nie spieszyła się w tej sprawie" - podkreślił polityk PO na wtorkowej konferencji prasowej. Zwrócił jednocześnie uwagę, że decyzja katowickich śledczych zapadła już po wyborach. "To jak na dłoni pokazuje, że PiS nie chce walczyć z agresją i przemocą w przestrzeni publicznej, że PiS nie wyciąga wniosków z przeszłości, PiS nie potrafi odciąć się od tego typu skrajnych postaw i ich zdecydowanie potępić" - ocenił szef klubu KO. Budka oświadczył ponadto: "Nie ma zgody na przyzwolenie na przemoc i agresję w przestrzeni publicznej, nie ma zgody na to, żeby upolityczniona prokuratura nie wszczynała postępowań w tych sprawach, nie stawiała zarzutów". Poinformował, że europosłowie, których portrety znalazły się na szubienicach, złożą do sądu zażalenie na decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa. Pomaska: Prokuratura nie zrobiła nic Agnieszka Pomaska (KO) przypomniała również, że prokuratura nie zrobiła nic, kiedy Młodzież Wszechpolska opublikowała dwa lata temu w internecie "polityczne akty zgonu" 11 samorządowców, w tym zamordowanego później prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. "Nie zrobiła nic, nie podjęła żadnej decyzji, a dwa tygodnie później został zamordowany prezydent Adamowicz. Prokuratura i politycy PiS nie wyciągają wniosków, bo nie chcą wyciągać wniosków" - oceniła posłanka Koalicji Obywatelskiej. Według niej, to także dowód na to, że polskie państwo, które zamiast po stronie słabszych i poszkodowanych, staje po stronie przestępców. Śmiszek o "dużej bezczelności" Wiceszef klubu Lewicy Krzysztof Śmiszek ocenił na konferencji prasowej, że decyzja prokuratury jest oburzająca. "Można powiedzieć, że jest takim śmianiem się obywatelom w twarz" - ocenił. W tym kontekście stwierdził, że Prokuratura Okręgowa w Katowicach powoływała się na standardy praw człowieka wypracowane przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. "Prokuratura katowicka twierdzi, że używała ni mniej, ni więcej, tylko standardów ochrony wolności słowa, które są wypracowane przez trybunał strasburski. Trzeba mieć naprawdę dużą bezczelności, żeby posługiwać się tego typu argumentami" - powiedział Śmiszek. Zaznaczył też, że we wrześniu ONZ zwrócił się do polskiego rządu z rekomendacją delegalizacji m.in. Młodzieży Wszechpolskiej czy ONR. "Pytamy dzisiaj z tego miejsca ministra spraw wewnętrznych i administracji, co się dzieje przez ostatnie dwa-trzy miesiące, czy potraktował na serio rekomendację Organizacji Narodów Zjednoczonych, która po raz kolejny wzywa polski rząd do tego, aby zdelegalizować skrajne organizacje, które posługują się tego typu happeningami, a są - jak widać - kryte przez polską prokuraturę" - powiedział Śmiszek. Przestępstwa motywowane nienawiścią Paulina Piechna-Więckiewicz przytoczyła dane z Prokuratury Krajowej, gdzie 10-12 lat temu przestępstwa motywowane nienawiścią stanowiły 30-40 przypadków w skali roku. "Mamy do czynienia z lawinowym wzrostem, gdyż w 2018 roku tych zgłoszeń było 1700" - podkreśliła. Zadała pytanie "co dzieje się z pracami zespołów, które kilka lat temu były powoływane przy jednostkach prokuratury, jakie są wyniki prac tych zespołów, które miały właśnie zajmować się tym, co się dzieje wokół przestępstw motywowanych nienawiścią". Sekretarz klubu Dariusz Wieczorek ocenił decyzję prokuratury jako bardzo niebezpieczny proceder, któremu Lewica się sprzeciwia. "Jeżeli dzisiaj nie zatrzymamy fali hejtu to za kilka lat w Polsce będziemy mieli z tego tytułu bardzo poważne problemy" - powiedział. Posłanka Monika Falej dodała, że ofiarami mowy nienawiści byli także polityk PiS Marek Rosiak i prezydent Gdańska Paweł Adamowicz Postępowanie ws. fotografii europosłów było prowadzone pod kątem art. 119 Kodeksu karnego, który mówi o stosowaniu przemocy lub groźby bezprawnej wobec grupy osób lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości. Może za to grozić od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. Rezolucja PE Parlament Europejski przyjął w połowie listopada 2017 r. rezolucję wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności. PE wyraził m.in. zaniepokojenie proponowanymi zmianami w przepisach dotyczących polskiego sądownictwa, które "mogą strukturalnie zagrozić niezawisłości sądów i osłabić praworządność w Polsce". W dokumencie znalazł się też apel PE do polskiego rządu, aby potępił "ksenofobiczny i faszystowski" Marsz Niepodległości. Przeciwko rezolucji głosowali europosłowie PiS, SLD wstrzymało się od głosu, eurodeputowani PSL nie wzięli udziału w głosowaniu. Większość PO wstrzymała się od głosu, ale sześciu europosłów poparło ten dokument. Byli to: Michał Boni, Danuta Huebner, Danuta Jazłowiecka, Barbara Kudrycka, Julia Pitera i Róża Thun. To ich zdjęcia uczestnicy manifestacji zawiesili na szubienicach. Przedstawiciele środowisk narodowych zorganizowali ją 25 listopada 2017 r. na placu Sejmu Śląskiego; w zgromadzaniu wzięło udział kilkadziesiąt osób.