PO: 500 plus to program dla wybranych 500 plus to program dla wybranych i oszustwo wyborcze, bo w kampanii wyborczej PiS obiecywał 500 zł na każde dziecko - mówił we wtorek w Sejmie szef klubu PO Sławomir Neumann. Według niego projekt w obecnej postaci "wyklucza 3 miliony dzieci". Neumann podczas debaty nad rządowym projektem ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci podkreślił, że program nie jest tym, który premier Beata Szydło zapowiedziała w kampanii wyborczej; mówił, że przed wyborami PiS obiecywał 500 zł na każde dziecko. Zarzucił, że projekt jest oszustwem wyborczym. "Mówiła pani, że jest to historyczny projekt. To raczej jest historyczne kłamstwo" - zwrócił się do szefowej rządu szef klubu PO. "Przedstawiacie projekt, który wyklucza 3 miliony dzieci i 1,8 miliona rodzin. Oszukujecie, kłamiecie, wykluczacie dzieci. Dzielicie dzieci na lepsze i gorsze" - mówił. "Obietnica, że 500 zł dostanie każde dziecko, okazuje się mieć tyle wspólnego z rzeczywistością, co podatek, który miał uderzać w zagraniczne hipermarkety, a praktycznie rujnuje polski handel. Jest to tak samo realne jak fotel ministra obrony dla Jarosława Gowina. Tyle że personalia w rządzie mogą interesować dorosłych, wy oszukaliście dzieci" - zaznaczył Neumann. Apelował o zajęcie się projektem Platformy Obywatelskiej, który jest - jak mówił - sprawiedliwy i uczciwy i nie dzieli dzieci na gorsze i lepsze. "Odpuście jedynakom" - nawoływał. Jak podkreślił Neumann, zgodnie z projektem PO 500 zł będzie wypłacane na każde dziecko od 1 lipca przez ZUS. Neumann argumentował, że Platforma złożyła ten projekt, bo chce pomagać sprawiedliwie, wszystkim. Rafalska odpowiada: Polskie rodziny wam tego nie zapomną Polskie rodziny nie zapomną wam ten pełnej hipokryzji i obłudnej debaty - powiedziała we wtorek w Sejmie szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska w odpowiedzi na wystąpienie Sławomira Neumana z PO, który mówił, że 500 plus to program dla wybranych i oszustwo wyborcze. Sejm we wtorek rozpoczął prace nad projektem ustawy wprowadzającej program "Rodzina 500 plus", dzięki której rodziny otrzymają 500 zł na drugie i kolejne dziecko, a mniej zamożne - również na pierwsze. "Polskie rodziny nie zapomną wam ten pełnej hipokryzji i obłudnej debaty. Osiem lat byłam w parlamencie i stawałam na mównicy i wiele razy mówiłam na temat polityki społecznej, polityki rodzinnej i wszystko spływało po was jak woda po kaczce. Byliście obojętni totalnie" - powiedziała Rafalska. "Pamiętam jak premier Donald Tusk powiedział, że Platforma ma swój program cywilizacyjny i jaki to był program? Budowania orlików, które w części są puste. (...) To był wasz program cywilizacyjny. Nasz program jest programem dla rodziny, od urodzenia do 18 roku życia. Przyznajcie, że nie wpadliście na to" - mówiła Rafalska. "Jaka jest wiarygodność ugrupowania, które miało 8 lat, a próbuje rozliczać rząd Prawa i Sprawiedliwości po niespełna 100 dniach rządzenia?" - dodała. Wskazała m.in. na świadczenia rodzinne, które są ograniczone kryterium dochodowym - dzisiaj to kryterium wynosi 674 zł, przez wiele lat do 2012 r. - jak podkreśliła - było całkowicie zamrożone. Zwróciła uwagę, że w kolejnych latach z systemu świadczeń wypadało z tego powodu setki tysięcy dzieci. "Przez okres waszych rządów wypadło z tego systemu prawie 2 mln dzieci, dokładnie 1,8 mln. Tak wyglądała wasza polityka rodzina" - mówiła Rafalska. Odpowiadając na wystąpienie szefowej MRPiPS, Magdalena Kochan (PO) zwróciła uwagę, że PiS przeznaczył w budżecie na wsparcie rodzin 39 mld zł, czyli tyle samo, co PO w ubiegłym roku. "Jaka to jest aktywność?" - pytała. Przypomniała rozwiązania wdrożone za rządów PO: rok urlopu macierzyńskiego i dwa tygodnie ojcowskiego, świadczenie rodzicielskie (1 tys. zł miesięcznie prze pierwszy rok życia dziecka) m.in. dla studentek i kobiet pracujących w rolnictwie, program "Maluch", który - jak powiedziała - przyczynił się do wzrostu liczby żłobków z 500 w 2007 r. do 700 tys. w 2016 r., rozwiązanie "złotówka za złotówkę", odprowadzanie składek na ubezpieczenia społeczne podczas urlopu wychowawczego, wzrost "uprzedszkolnienia" z 40 proc. do 90 proc. "PiS zakrzykiwał te propozycje wprowadzane w czasie, gdy kryzys panował w świecie" - mówiła Kochan, gdy w związku z przekroczeniem czasu jej wystąpienie przerwał wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15). Wymiana zdań przebiegała bardzo burzliwie. Posłowie wykrzykiwali z sali do osób występujących na mównicy, przemawiający nie kryli emocji. Nowoczesna: 500 plus jest nieprzyzwoite Program 500 plus zawiera szereg rozwiązań nieprzyzwoitych, bo z dodatku skorzystają najbogatsi, a nie otrzymają go rodziny z dochodem powyżej 801 zł na osobę - oceniła z kolei Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej. Zapowiedziała m.in. poprawkę wprowadzającą górny próg dochodowy. Nowoczesna wnioskuje o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu - mówiła Lubnauer podczas sejmowej debaty. Podkreśliła, że w przypadku skierowania przez Sejm projektu do dalszych prac w komisji, Nowoczesna zaproponuje szereg poprawek, m.in. wprowadzających próg dochodowy. W jej ocenie program 500 plus to "kupowanie głosów wyborców za pieniądze publiczne". Odnosząc się do projektu Platformy Obywatelskiej, która proponuje dodatek 500 zł na każde dziecko, Lubnauer uznała, że PO "chce kupić jeszcze więcej głosów, za jeszcze większe pieniądze". "Szybko się uczą, ścigają się w tej nieodpowiedzialności za państwo i za budżet" - dodała. Jak mówiła, projekt 500 plus zawiera szereg rozwiązań, "które są nieprzyzwoite". Jak mówiła, PiS odbiera prawo do 500 zł na dziecko samotnej matce, która ma 801 zł dochodu na osobę. "W projekcie, który ma wymiar czysto socjalny, nie można pominąć najsłabszych" - podkreślała. Zwracając się do posłów, którzy - jak mówiła - są "ludźmi o bardzo przyzwoitych dochodach", podkreśliła, że każdy z nich, kto ma dwoje dzieci, otrzyma dodatek. "Czy to jest przyzwoite?" - pytała Lubnauer. Jak mówiła, Nowoczesna proponuje "poszerzenie liczby jedynaków" otrzymujących 500 zł. "Wprowadźmy zasadę złotówka za złotówkę, tak, żeby kobiety z dzieckiem mające po 820 zł na osobę mogły dostać 480 zł na dziecko" - zaznaczyła posłanka, zapowiadając złożenie takiej poprawki. "PiS mówi do najlepiej zarabiających: nie bierzcie tych pieniędzy, to niemoralne. Jest coś nieprzyzwoitego w dawaniu pieniędzy i jednocześnie mówieniu: +niemoralne jest, jeśli je weźmiecie+, bo każdy rodzic jest odpowiedzialny za swoje dziecko i jeżeli nawet jest dobrze sytuowany, to jego obowiązkiem jest wzięcie tych pieniędzy i na przykład założenie lokaty na pierwsze mieszkanie czy pierwszy samochód" - mówiła. "Tylko, czy jest przyzwoite, byśmy nie dali pieniędzy na rodzinę, w której dochód na jedną osobę jest 801 zł, a dali na rodzinę, która będzie zarabiać 20 tys. zł i zachowa te pieniądze na samochód?" - pytała, zapowiadając poprawkę wprowadzającą górny próg dochodowy. "Uważamy, że rodziny, które mają powyżej 2,5 tys. zł na głowę w rodzinie, nie powinny tych pieniędzy dostawać" - powiedziała Lubnauer. Paulina Hennig-Kloska (Nowoczesna) mówiła, że "program jest horrendalnie drogi, ale - co najważniejsze - nie rozwiązuje podstawowych problemów polskich rodzin". "500 plus nie zapewni rodzinie wkładu własnego na mieszkanie, nie wesprze rodziców w opiece nad małymi dziećmi tuż po ich urodzeniu, nie proponuje uczniom szkół podstawowych opieki przez osiem godzin dziennie oraz ciekawych zajęć przez dwa miesiące wakacji, nie zagwarantuje bezpiecznego porodu, ale, co najgorsze, zepchnie na margines społeczny rodziców samotnie wychowujących swoje dzieci" - podkreśliła. Hennig-Kloska przedstawiła też rozwiązania proponowane przez Nowoczesną, które mają być alternatywą dla rządowego programu "Rodzina 500 plus". Zakładają one m.in. umarzalny wkład własny na zakup mieszkania oraz możliwości pracy w niepełnym wymiarze godzin dla rodziców dzieci do 3 roku życia. Kosiniak-Kamysz: polityka rodzinna nie może opierać się na jednym programie - Polityka rodzinna nie może się opierać na jednym programie, musi składać się z wielu działań - przekonywał szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Podkreślił, że nie zawsze więcej pieniędzy w polityce rodzinnej zwiększa dzietność. "Polityka rodzinna nie może się opierać na jednym programie. Musi składać się z wielu działań - od urodzenia, przez wychowanie dziecka, pójście dziecka do szkoły, aktywność zawodową, wejście na rynek pracy, po politykę rodzinną" - mówił były minister pracy i polityki społecznej. Podkreślił, że nie ma prostego równania w polityce rodzinnej, które mówi: "więcej pieniędzy na rodzinę, więcej pieniędzy w świadczeniu - tym większa dzietność". "To równanie nie zawsze przynosi swój efekt. Trzeba szukać szerszych i lepszych rozwiązań" - wskazał. "Nie da się zbudować dobrej polityki rodzinnej w oparciu o jeden, choćby najbogatszy program. Jego nazwa +świadczenie wychowawcze+ nie świadczy o głównym celu, czyli zwiększaniu dzietności. Bardziej świadczy - i bardziej będzie temu służyć - wychowaniu i utrzymaniu dzieci. I to jest cel ważny" - dodał. Kosiniak-Kamysz powiedział, że w polityce rodzinnej trzeba szukać rozwiązań horyzontalnych i dotyczących wszystkich dziedzin życia. "Dlatego zarzut, który tutaj został podniesiony, że nie było spójności, że nie było współpracy, jest zupełnie nieprawdziwy. Bo zaczynaliśmy od urodzenia, wychowania dziecka, przez budowę żłobków. Nie wszystkie udało się wybudować, ale 2,5 tys. (...) W porównaniu z dwoma latami rządów PiS jest to jednak imponującym skokiem" - zaznaczył. Kosiniak-Kamysz odniósł się także do zarzutów o brak polityki rodzinnej za rządów PO-PSL. "Politycy PiS powtarzają, że przez ostatnie lata nie było polityki rodzinnej. To za czym w poprzedniej kadencji głosowaliście państwo? Przypomnę wam wydłużenie urlopów rodzicielskich do roku - 121 posłów PiS za, nikt nie był przeciw, 1000 zł na dziecko - 121 posłów PiS za, nikt nie był przeciw, zasada złotówka za złotówkę - 118 posłów PiS za, nikt nie był przeciw, ustawa o karcie dużej rodziny - 124 posłów PiS za, nikt nie był przeciw, program praca dla młodych - 112 posłów PiS za. To albo nie było tej polityki rodzinnej, albo się pomyliliście w tych głosowaniach, bo gdzieś jest błąd logiczny w tym, co mówicie" - powiedział polityk PSL. Zapowiedział, że ludowcy będą pracować nad projektem 500 plus. "PSL będzie pracować nad tą ustawą w komisjach w przeciwieństwie do niektórych klubów, będzie zgłaszać swoje poprawki, ale będzie też domagać się od dzisiaj rządzących traktowania poważnie polskich rodzin i niewciskania im kitu, że do tej pory nie było polityki rodzinnej" - powiedział Kosiniak-Kamysz. Zapowiedział, że PSL zgłosi poprawki do projektu. Odnosząc się do słów szefa ludowców, szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska mówiła, że PiS był mądrą opozycją i głosował za rozwiązaniami korzystnymi dla rodzin. Kukiz'15: To będą zmarnowane pieniądze Wystąpienie przedstawiciela klubu Kukiz'15 poprzedziło wejście na sejmową mównicę posłanki PO Agnieszki Pomaskiej, którą zbulwersował strój Wójcikowskiego. Pojawił się on bowiem w koszulce z napisem: "Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek" i zdjęciem przekreślonego Okrągłego Stołu. Pomaska zwróciła się do marszałka z wnioskiem, aby nie dopuścił on Wójcikowskiego do głosu. "To nie przystoi tej Izbie, aby ktoś w t-shircie występował na mównicy" - mówiła posłanka PO. Jej wniosek nie został jednak rozpatrzony, a Wójcikowski ripostował, że koszulka, którą ma na sobie "jest nawiązaniem do pewnej rocznicy". Odnosząc się do rządowego programu "Rodzina 500 plus", poseł przytoczył szacunki znajdujące się w projekcie. "Państwo zakładają, że w ciągu 10 lat urodzi się 280 tys. dzieci. To znaczy, że w ciągu roku urodzi się góra 30 tys. dzieci" - mówił. Dodał, że liczba urodzeń zwiększy się z 380 tys. obecnie do 410 tys., czyli o 10 proc. "Czyli wskaźnik dzietności wzrośnie z 1,3 maksymalnie do 1,5. Czy to uchroni naszą apokalipsę demograficzną w najbliższych latach? Sami się państwo przyznajecie do tego, że nie uchroni. Sami państwo wiedzą, że to nic nie da" - mówił, zwracając się do posłów PiS oraz rządu. Wyliczał ponadto, jakie są rzeczywiste koszty oraz zyski proponowanego przez rząd programu. Wskazał, że jeśli podliczyć koszty w perspektywie 10 lat i podzielić je przez liczbę dzieci, jakie mają się dzięki programowi urodzić, to "na jedno nowe dziecko wychodzi 850 tys. zł". Tymczasem - jak mówił - dziecko w czasie swojego dorosłego życia przyniesie do systemu emerytalnego 350 tys. zł. "Nakłady prawie trzykrotnie większe od dochodów. Nie rozwiążemy problemu upadającego ZUS-u i braku zastępowalności pokoleń, bo nakłady przekraczają wam prawie trzykrotnie potencjalne dochody z tego tytułu. To jest źle skonstruowany program" - podkreślał. "Ja nie krytykuję idei, bo my też jesteśmy za polityką prorodzinną, ale w ten sposób pogłębicie problem. Państwo pogłębicie dług, bo nie macie pieniędzy na ten program; zwiększacie deficyt budżetowy, wprowadzacie nowe podatki" - przekonywał. Poseł Kukiz'15 zwracał się też do posłów PO, wskazując, że w ciągu 8 lat rządów corocznie wydawano 8 mld zł na programy prorodzinne, ale nie przyniosły one żadnego efektu. Wójcikowski zaznaczył, że jego klub rozumie, że problem demografii jest bardzo ważny i że należy wprowadzić program prorodzinny, ale nie w takim kształcie, jak proponuje rząd. Poinformował, że klub Kukiz'15 proponuje inne rozwiązanie, które z powodzeniem stosowane jest w Izraelu i oparte jest na koncepcji Miltona Friedmana. Chodzi o tzw. ujemny podatek dochodowy. "Proponujemy ograniczyć zasadniczo klin podatkowy, który dusi polskie rodziny, który nie daje zarobić, który obciąża najbiedniejszych" - wskazywał. Wójcikowski tłumaczył, że koncepcja ta polega na tym, "abyśmy ludziom, którzy pracują i mają dzieci poluzowali maksymalnie, jak tylko się da, klin podatkowy". "Żeby w praktyce nie płacili podatków, jeżeli będą mieli odpowiednią liczbę dzieci" - mówił. Podkreślał też, że ograniczenie klinu podatkowego spowoduje, że wiele rodzin wyjdzie ze strefy ubóstwa i nie trzeba będzie dawać im zasiłków rodzinnych. Wójcikowski poinformował, że podczas głosowania nad rządowym projektem w jego ugrupowaniu nie będzie dyscypliny i "każdy będzie głosował tak, jak nakazuje mu sumienie". Ustawa o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci to sztandarowy projekt rządu PiS, zapowiadany w kampanii wyborczej. Przewiduje, że każda rodzina, niezależnie od dochodów, otrzyma świadczenie na drugie i kolejne dziecko (do ukończenia przez dzieci 18 lat). Rodziny, których dochód na osobę nie przekracza 800 zł (lub 1200 zł w przypadku dzieci z niepełnoprawnością), otrzymają 500 zł również dla pierwszego dziecka. Zobacz też: