Kilka dni temu pojawiła się nieoficjalna informacja TOK FM o ludowcach, którzy do czerwca mieliby blokować ogłoszenie kandydatur uzgodnionych przez opozycję w ramach drugiego paktu senackiego. Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski, jeden z negocjujących, zaprzeczył tym doniesieniom. Jak stwierdził, "pokazanie w grudniu wszystkich kandydatów do Senatu to wyłożenie wszystkich kart dla PiS". Zygmunt Frankiewicz, koordynator rozmów dotyczących paktu z ramienia Koalicji Obywatelskiej powiedział Interii, że opozycja spodziewa się wygranej w 65 na 100 okręgów. Skąd to przekonanie? - Trwają prace przygotowawcze, technicznie. Powołaliśmy zespół ekspertów, który przygotował analizę okręgów. Dowiedzieliśmy się, na ile mandatów w przyszłym Senacie możemy liczyć - powiedział nam senator. - Określiliśmy sposób wybierania kandydatów. Będziemy ich wybierać wiosną przyszłego roku. Finalizacja ustaleń technicznych zapadnie w styczniu. Wszystko odbywa się w dobrej atmosferze, tempo prac jest całkiem dobre - podkreśla. Pakt senacki. Szczegóły ustaleń Interii udało się nieoficjalnie poznać robocze ustalenia pomiędzy partiami. Z naszych informacji wynika, że najwięcej mandatów przypadnie oczywiście Koalicji Obywatelskiej, która cieszy się najwyższym poparciem wśród formacji opozycyjnych. Politycy Donalda Tuska mają zgarnąć między 40 a 45 mandatów. Tuż za opozycyjnym liderem są Polska 2050 oraz Nowa Lewica - oba ugrupowania liczą na sześć do dziewięciu mandatów w przyszłym Senacie. Jak na razie najmniej senatorów przypada ludowcom, którzy według wyliczeń ekspertów mogą zgarnąć od trzech do pięciu miejsc. W kuluarach PSL stawia sprawę jednoznacznie: na pewno nie zmniejszy swojego stanu posiadania. Obecnie ma czterech senatorów. Dlatego ludowcy chcą dla siebie również sześć do dziewięciu mandatów. Do tego negocjujący pozostawiają pulę pięciu miejsc przypadających senatorom niezależnym. Chociaż wstępnie wiadomo, jak okręgi zostaną podzielone pomiędzy poszczególne ugrupowania, nie można jeszcze wskazać konkretów. - Trudno podać teraz liczby, bo wszystko będzie weryfikowane tuż przed wskazaniem nazwisk - podkreśla Frankiewicz. Jakub Szczepański