Do sekretariatu, w którym przebywało dwóch pracowników biura, wszedł 56-letni Wilhelm R. Mężczyzna zachowywał się agresywnie, krzycząc m.in. "należy zrobić porządek z PO i Budką" i "jak trzeba będzie, przyjdzie to zrobić z nożem lub maczetą". Na koniec mężczyzna kazał przekazać tę wiadomość parlamentarzyście i wyszedł z biura. Poinformowana o zajściu policja zatrzymała podejrzanego. W trakcie doprowadzania do prokuratury mężczyzna powiedział dziennikarzowi regionalnego radia, że jego czyn był wywołany działaniami "totalnej opozycji". W czwartek prokuratur przedstawił Wilhelmowi R. zarzut popełnienia przestępstwa z art. 119 paragraf 1. Kk, poprzez "kierowanie gróźb bezprawnych wobec grupy osób z powodu ich przynależności politycznej". Wobec podejrzanego zastosowano policyjny dozór, zakaz opuszczania kraju oraz zakaz zbliżania się do wskazanych osób i biur poselskich PO. Podejrzanemu grozi kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.Poseł Tomasz Kostuś oświadczył, że ani on, ani poseł Borys Budka nie oczekują ukarania napastnika. "To ofiara języka nienawiści, który obecnie funkcjonuje w polityce i naszym życiu społecznym. Naszym zdaniem, kara niczego nie zmieni. My nie będziemy domagali się kary wobec tego mężczyzny. Ten człowiek wymaga opieki, a życie polityczne naprawy. Dobrze pamiętamy sytuację, gdy ofiarą padł pracownik biura PiS. Nikomu chyba nie zależy do powtórzenia podobnej tragedii. Eskalacja oskarżeń i używanie takich określeń w życiu publicznym jak 'agenci', 'mordercy', 'zdrajcy' wobec adwersarzy politycznych w końcu doprowadzi do jakiegoś nieszczęścia" - uważa poseł Kostuś. W październiku 2010 r. do łódzkiej siedziby PiS wtargnął z bronią w ręku mężczyzna - Ryszard Cyba. Zastrzelił jednego z pracowników biura i ranił nożem drugiego. Według świadków tragedii, Cyba krzyczał, iż chce zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców". Został skazany na dożywocie. Wyrok jest prawomocny.