Do zdarzenia doszło 30 listopada 2016 roku. Grupa przeciwników powiększenia miasta Opole o sąsiadujące ze stolicą regionu sołectwa przyszła do biura poselskiego wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego. Pracownikowi biura zapowiedzieli, że chcą spotkać się z wiceministrem, by porozmawiać z nim o negatywnych skutkach związanych z pomniejszeniem ich gmin. Niektórzy z niezapowiedzianych interesantów byli ubrani w koszulki z logo Prawa i Sprawiedliwości i przedstawili się jako wyborcy tej partii, którzy chcieli rozmawiać ze swoim przedstawicielem w Sejmie. Przeciwnicy powiększenia Opola domagali się od pracownika biura, by ten wyznaczył im termin spotkania z posłem. Dyrektor biura poselskiego, której zdaniem pobyt tak dużej grupy osób uniemożliwiał pracę, wezwała policję. Funkcjonariusze wyprowadzili protestujących z pomieszczeń zajmowanych przez parlamentarzystę. Do spotkania protestujących z posłem nie doszło. Wniosek o ukaranie przeciwko 9 obwinionym, wśród których był m.in. rzecznik opolskich struktur Partii Razem, do sądu skierowała komenda miejska policji w Opolu. Wniosek o włączenie w charakterze oskarżyciela posiłkowego złożył także pełnomocnik posła, jednak ze względu na przekroczenie ustawowych terminów, został on oddalony przez sąd. "Emocjonalne zachowanie to nie wybryk" W środę sędzia Zdzisław Niklasiński wydał postanowienie, zgodnie z którym postępowanie zostało umorzone, gdyż sąd nie dopatrzył się w postępowaniu obwinionych cech czynów zabronionych opisanych w kodeksie wykroczeń. "Część osób przyszła do biura, chcąc powziąć wiedzę od posła na temat ich przyszłości zawodowej wobec obaw przed utratą pracy, która miała zostać spowodowana rozszerzeniem granic miasta Opole, zaś pozostała grupa motywowała swoją obecność potrzebą wysłuchania przez posła wobec wcześniej niezrealizowanych spotkań" - wyjaśniał sędzia". Zdaniem sądu obwinieni mieli prawo i powód, by spotkać się z posłem, a ich emocjonalne zachowanie wywołane m.in. obawą przed utratą pracy nie może być uznane za wybryk, co zarzucał im oskarżyciel. Sąd uznał także, że nie ma dowodów, aby ich pobyt uniemożliwiał działanie biura poselskiego.