Mariusz Kołodziej przeciął kable w minioną środę ok. godz. 10.30. - Nie minęły dwie godziny, a na miejscu pojawił się naczelnik wydziału łączności i informatyki opolskiej komendy policji. Powiedział, że to co zrobiłem to jest sabotaż - powiedział mężczyzna reporterowi "nowej Trybuny Opolskiej". Jeden z kabli służył bowiem do zarządzania patrolami i radiowozami w Opolu. Szybko okazało się, że bez prądu zostały także Sąd Rejonowy w Opolu oraz Wojskowa Komenda Uzupełnień. Właściciel działki na razie nie zgadza się na naprawienie kabli, ponieważ chce ustalić, do kogo faktycznie należą. - Myślę, że wszystko rozbija się o pieniądze, bo ten do kogo należą kable, będzie musiał opłacić służebność - powiedział. Ustalenie właściciela jest ważne również dlatego, że nad studzienką z kablami ma przebiegać droga dojazdowa i w razie awarii lub wypadku właściciel działki musi wiedzieć, kogo poinformować o ewentualnym zerwaniu kabli.