Do zdarzenia doszło w lipcu 2020 roku, krótko po wygranych przez Andrzeja Dudę wyborach prezydenckich. W jednym z wpisów 60-letni Andrzej B. - były wiceminister rolnictwa i polityk PSL - wulgarnymi słowami znieważył prezydenta. Przed sądem Andrzej B. nie przyznał się do winy. Twierdził m.in., że po przemyśleniu swojego wpisu, przeprosił wszystkich zainteresowanych za pośrednictwem mediów i na swoim profilu. Sąd wskazał, że wpis miał charakter obraźliwy i był udostępniony na profilu społecznościowym oskarżonego, a następnie opisywany w mediach. Jak podkreślił, niezależnie od sympatii politycznych i tego, kto pełni funkcję Prezydenta RP, nikt nie ma prawa do znieważania głowy państwa. Obraźliwy wpis w kierunku prezydenta Andrzeja Dudy Serwis Radio Opole ustalił, że Andrzej B. przyznał się do zamieszczenia wpisu, ale uważa, że znaczenie posta było inne.- Nie przyznaje się do tego, że chciałem kogokolwiek obrazić. W języku angielskim pod słowem "anal" rozumie się osobę chorobowo pedantyczną, bardzo dokładną - wyjaśniał B. "Nikt nie jest uprawniony do znieważania głowy państwa" Z kolei biegły z zakresu lingwistyki kryminalistycznej uważa, że znaczenie tego słowa było inne. - Użyto określenia "anal" w stosunku do prezydenta. Było to określenie wulgarne i obelżywe. Słowo "anal" w odniesieniu do osoby używane jest w celu zdeprecjonowania i poniżenia - miał dodać prokurator. Sąd uznał Andrzeja B. za winnego zarzucanego mu czynu i wymierzył karę grzywny w wysokości 4 tysięcy złotych. Wyrok jest nieprawomocny. - Nikt, bez względu na prezentowane poglądy czy sympatie polityczne, nie jest uprawniony do znieważania głowy państwa. Niezależnie od tego, kto w danym momencie urząd ten piastuje - powiedziała w Radiu Opole sędzia Marciniak.