Pisma przesłane przez Kopacz i Hernanda do Trybunału to odpowiedź na wnioski złożone w TK w sprawie zbadania zgodności z konstytucją ustawy zwanej powszechnie śmieciową. Obecnie w TK są cztery takie wnioski, dwa z nich złożyły gminy: Inowrocław i Świdnik, trzeci - posłowie SLD, czwarty - posłowie PiS. "Byłoby to katastrofą dla finansów publicznych" W piśmie do Trybunału zarówno marszałek Sejmu, jak i zastępca prokuratora generalnego napisali, że - w ich ocenie - niezgodne z konstytucją są art. 6h i 6m zawierające określenie "właściciel nieruchomości". Na podstawie tego zapisu nie można precyzyjnie ustalić, kto dokładnie ma wnosić opłatę śmieciową i składać deklaracje - np. we wspólnotach mieszkaniowych czy spółdzielniach mieszkaniowych. - Pojęcie "właściciela nieruchomości" jest jednym z fundamentów ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach; określa, kto ma zbierać odpady, uiszczać opłatę śmieciową i składać deklarację o wysokości tej opłaty - powiedział Marek Goleń z Katedry Ekonomiki i Finansów Samorządu Terytorialnego w Szkole Głównej Handlowej. Jego zdaniem, gdyby TK orzekł, że pobrane opłaty są niekonstytucyjne, "byłoby to katastrofą dla finansów publicznych". Zdaniem Adama Krzywonia z Katedry Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Warszawskiego, wszystko będzie zależeć od tego, czy - w razie potwierdzenia przez TK, że przepisy są niezgodne z konstytucją - miałyby one stracić moc od razu, czy po pewnym czasie, danym Sejmowi przez Trybunał na naprawienie błędu. Jeśliby straciły moc od razu, z chwilą ogłoszenia wyroku w Dzienniku Ustaw, to każdy, kto ponosił opłatę, mógłby - już w trybie indywidualnym - zwracać się do gminy o zwrot pieniędzy. "Takiego rozwiązania nie można wykluczać" Krzywoń przypomniał, że przeszłości, w dwóch wyrokach dotyczących innych opłat, Trybunał postąpił jeszcze inaczej - orzekł, że opłaty są niekonstytucyjne, ale już uiszczone nie podlegają zwrotowi. Wprawdzie - zdaniem eksperta - TK wyszedł tu poza zakres swoich kompetencji, ale takiego rozwiązania też nie można wykluczać. Sejm broni natomiast idei samych przetargów, chociaż przyznaje rację autorom wniosków do TK, że gminy nie mogą zlecać własnym samorządowym zakładom budżetowym - w drodze przetargu - zadań w zakresie odbioru i zagospodarowania odpadów. "Przy powierzeniu zadań publicznych własnej jednostce organizacyjnej nie dochodzi w ogóle do udzielenia zamówienia publicznego" - czytamy w stanowisku Sejmu. Mimo tego Sejm uważa, że Trybunał nie powinien podważyć przepisu o przetargach, bo w przeciwnym razie naruszona zostałaby inna konstytucyjna zasada - gospodarki rynkowej i opartej na niej wolnej, uczciwej konkurencji. "W ustawie śmieciowej nie ma żadnych takich granic" Sejm i prokurator generalny nie zgadzają się też z zarzutem, że ustawa śmieciowa nie określa podstawowych zasad dotyczących opłaty śmieciowej, w tym widełek, w ramach których rady gmin mogłyby ustalać wysokość opłaty. Zdaniem Sejmu i prokuratora wystarczy, że ustawa wprowadza samą opłatę oraz wskazuje, kto ma ją uiszczać, a szczegóły, w tym stawki, termin, częstotliwość i tryb wnoszenia opłaty mogą już ustalać same rady gmin w swoich uchwałach. - Pod tym względem ustawa jest absolutnie niezgodna z konstytucją - powiedział Krzywoń, który badał całą ustawę śmieciową pod kątem jej zgodności z konstytucją. Wskazał, że zgodnie z konstytucją gminy mogą ustalać wysokość podatków i opłat "w zakresie określonym w ustawie". - W ustawie śmieciowej nie ma żadnych takich granic - powiedział ekspert. Katarzyna Jędrzejewska