Jak poinformował wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski, budowa zapory, którą wznoszą wzmocnione siły wojska i strażacy, będzie prowadzona 24 godziny na dobę. Operacja polega na układaniu na tzw. przedwalu, czyli między wałem przeciwpowodziowym a korytem rzeki, zapory ze specjalnych rękawów, a także worków z piaskiem. Zapora ma mieć ostatecznie około 2 metrów wysokości i półkoliście otoczyć wyrwę w wale, powstrzymując w ten sposób napływ wody. - Żeby zabezpieczyć wyrwę w Świniarach mamy jeszcze dwa i pół dnia. Jest to swoisty wyścig z czasem - ocenił Kozłowski. Dodał, iż w przy wznoszeniu zapory bierze udział 200 żołnierzy i ponad 200 strażaków, a także 4 wojskowe amfibie i 3 śmigłowce. Według wojewody, kluczowe dla operacji jest to, kiedy przy ochronie wyrwy w wale w Świniarach rozpocznie pracę pogłębiarka z warszawskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Wodnego. - Pierwotnie szacowano, że pogłębiarka może rozpocząć pracę w Świniarach najwcześniej w poniedziałek, obecnie wydaje się, że być może stanie się to już niedzielę około południa - zaznaczył Kozłowski. Wojewoda wyjaśnił, iż pogłębiarka, czerpiąc piasek z dna Wisły, będzie umacniała, stabilizowała i podwyższała zaporę zbudowaną przez żołnierzy i strażaków. - W tym nasza nadzieja, że dzięki zaporze uda się przetrwać tę drugą falę, która spływa Wisłą - dodał wojewoda. Zastrzegł jednak, iż trzeba być przygotowanym na ponowną obronę Dobrzykowa i wzniesionej tam wcześniej z worków z piaskiem zapory, która powstrzymywała napływającą wodę po przerwaniu przez Wisłę wału w Świniarach. - Na szczęście w Dobrzykowie udało się uruchomić przepompownię. Pracują tam dwie bardzo wydajne pompy. Sądzimy więc, że uda się zatrzymać wodę, która ewentualnie wlałaby się ponownie przez Świniary i nie dopuścić do tak wysokiego jej poziomu jak poprzednio - powiedział Kozłowski. Wojewoda przyznał, że według najnowszych prognoz fala powodziowa, która spływa obecnie w dół Wisły, może być wysoka. "Kolejne prognozy pokazują, że fala może być nawet porównywalna z falą poprzednią. Nie powinna być jednak wyższa. Trzeba jednak pamiętać, że wały przeciwpowodziowe są już bardzo osłabione, bo wciąż nasiąknięte są wodą" - podkreślił. Kozłowski dodał, że właściwa odbudowa przerwanego wału w Świniarach będzie mogła rozpocząć się dopiero po przejściu obecnej fali wezbraniowej na Wiśle i ustąpieniu ponownego zagrożenia powodziowego. Gdy 23 maja Wisła przerwała wał w Świniarach, na terenie gmin Słubice i Gąbin woda zalała około 6 tys. ha i ponad 20 miejscowości, zamieszkanych przez około 4 tys. osób. Ewakuowano ponad 2,5 tys. mieszkańców oraz ponad 2.300 sztuk zwierząt, w tym hodowlanych. Utworzona przez rzekę wyrwa miała początkowo około 10 m, jednak silny nurt stale ją poszerzał, najpierw do około 50, a potem do około 100 metrów. Przez wyrwę przepływało początkowo 800 a następnie 880 metrów sześciennych wody na sekundę. - To Bug i Narew razem wzięte - mówił wtedy wojewoda mazowiecki. Silny nurt wody wyżłobił dno w prześwicie wyrwy na głębokość 8 do 11 m. Aby ograniczyć napływ wody z Wisły w wyrwę zrzucono ze śmigłowców wojskowych ponad 32 tony płyt betonowych oraz worków z gruzem i piaskiem. Potem wysadzono wał w Dobrzykowie, by przez powstałą w ten sposób wyrwę, którą hydrolodzy nazywają "ulgą", woda z zlewanych przez rzekę terenów powracała do koryta. Dzięki tym dwóm operacjom ograniczono obszar powodzi, ratując przed zalaniem inne miejscowości. Przybór wody na zalanym terenie najpierw zmniejszył się, potem się zatrzymał, a wreszcie woda zaczęła się powoli wycofywać. Do piątku na zalanych terenach gmin Słubice i Gąbin ustępująca z rozlewiska woda odsłoniła zabudowania w miejscowościach: Zyck Nowy, Zyck Polski, Rybaki, Piotrkówek, Juliszew, Świniary, Nowosiadło, Troszyn, Sady, Nowy Wiączemin i Wiączemin Polski. W siedmiu nadwiślańskich gminach powiatu płockiego: Wyszogród, Mała Wieś, Bodzanów, Słupno, Słubice, Gąbin i Nowy Duninów, a także w samym Płocku nadal obowiązuje alarm powodziowy wprowadzony tam 21 maja.