Najszybciej opada woda w górskich potokach. Gorzej jest z większymi rzekami. Fala powodziowa przeszła przez Kotlinę Kłodzką. Fala na Nysie była o pół metra niższa niż się spodziewano. Ale mimo to rzeka wylała na pola i gospodarstwa rolne. W Kłodzku przez całą noc układano worki z piaskiem, by nie dopuścić do zalania niżej położonych terenów miasta. W ten rejon nie wpuszczano samochodów. W Krosnowicach koło Kłodzka Nysa połączyła się ze spływającą z gór małą rzeczką Duną i utworzyły rwącą szeroką rzekę, w obrębie której znalazło się ponad trzydzieści domów. Kilka rodzin trzeba było ewakuować. Niewielu gospodarzy było ubezpieczonych choć wielu z nich pamięta powódź z 1997 roku. Ciężką noc mają za sobą także mieszkańcy Ścinawy - na kilka godzin wezbrana rzeka dosłownie podzieliła miejscowość. Woda przedarła się przez domy i gospodarstwa, dookoła widać porozrzucane sprzęty gospodarstwa domowego; wszystko jest zniszczone - opowiada reporter RMF FM Witold Odrobina. Mieszkańcy Ścinawy żalą się, że tak jest od wielu lat. - Rzeka jest nieregulowana, nieczyszczona - mówi starszy mężczyzna. Tu wyrwało brzeg. Tak z 10 metrów, to go tylko trochę kamieniami obłożyli. I tak jest od lat i nikt z tym nic nie robi - podkreśla. W fatalnym stanie jest także most. - To ruina; cały jest popękany. Przyszli, pomierzyli. Na wiosnę mieli robić i nie robią - dodaje. Dodajmy, że stan alarmowy na Nysie Kłodzkiej utrzymuje się już tylko w samym Kłodzku. Przez cały czas spada natomiast poziom wody na Bystrzycy, Ślęży i Kamiennej. Bóbr w Jeleniogórskiem obniżył się o prawie pół metra. W Jeleniej Górze i Piechowicach dziś kolejny dzień ciężkiej pracy - ale już porządkowej.