Przypomnijmy, że jak ujawnił Onet, Emilia Szymdt, żona sędziego Tomasza Szmydta, w porozumieniu z wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem i sędziami "dobrej zmiany" oczerniała w internecie sędziów krytycznych wobec działań obecnej władzy. Wykorzystywano do tego m.in. haki obyczajowe. Maciej Mitera wypierał się znajomości z hejterką, jednak z opublikowanych wiadomości wynika, że byli w stałym kontakcie. Emilia m.in. załatwiała Miterze występy w TVP. "Załatwiam z Samuelem Pereirom BEZ RETUSZU albo inny wywiad w TVP Info czy jesteś zainteresowany i czy mogę dać Twój nr?" - pisała do Mitery Szmydt (pisownia oryginalna). "Oczywiście. Jesteś naprawdę... bezcenna" - odpisał Mitera. Szymdt martwiła się, że jej mąż może nie trafić do nowej KRS: "Właśnie dostaliśmy wiadomość, że Tomka przejście do KRS jest niepewne, bo sędzia J chce swojego człowieka wstawić. To prawda Maćku? Martwię się". Na co Mitera zapewnił ją, że "będzie ok" i sędzia Szymdt rzeczywiście w nowej KRS się znalazł. Z wiadomości wynika też, że Mitera podsuwał Emilii narrację na okoliczność ujawnienia list poparcia do KRS. Miało wyjść na jaw, że "nazwiska się powtarzają" i że podpisywali się sędziowie z resortu Zbigniewa Ziobry. "Poparlem kazdego kto mnie o to prosil ze ceni moj podpis i przedstawil mi swoj program" - wyjaśniał Mitera. Emilia: "Ja to wszystko rozumiem. Ja się tylko szykuję na jutrzejszą batalię na tt . Zbieram argumenty by odeprzeć ataki lemingowych debili". Mitera: "Wiem wlasnie daje Ci argumenty". Ostatecznie listy poparcia do KRS, wbrew wyrokowi NSA, nie zostały ujawnione. W rozmowie z Onetem Maciej Mitera tłumaczy, że "nie wypadało mu nie odpisywać", a w rozmowach nie ma nic niestosownego. Jak podkreśla, w żaden sposób nie interweniował, by załatwić posadę w KRS Tomaszowi Szmydtowi. "Nie mam sobie nic do zarzucenia" - podkreśla Mitera.