Przypomnijmy, że w środę CBA zakończyło kontrolę oświadczeń majątkowych szefa NIK Mariana Banasia. Biuro kontrolowało oświadczenia z lat 2015-2018, kiedy Banaś był wiceministrem i ministrem finansów. Powodem były nieścisłości w przychodach obecnego szefa Najwyższej Izby Kontroli. Bez odpowiedzi pozostawało bowiem pytanie, jak zwykły urzędnik dorobił się majątku, który posiada. Oliwy do ognia dolał także reportaż "Superwizjera" TVN, który ujawnił, że w kamienicy należącej do Mariana Banasia kwitł "sex biznes". Wnioski z kontroli CBA nie zostały podane do publicznej wiadomości, mają je jednak znać najważniejsze osoby w PiS - ustalił Onet. Wnioski te - przekonuje portal - są porażające, dlatego też PiS liczyło na błyskawiczną dymisję Banasia. Ten nie zamierza jednak ustępować. W wydanym w czwartek oświadczeniu jasno deklaruje, że nigdzie się nie wybiera i będzie się bronił. Jest coś więcej niż kamienica Jak ujawnia Onet, kamienica w Krakowie to tylko wierzchołek góry lodowej. Nieprawidłowości, jakie znalazło CBA mają bowiem nie mieć bezpośredniego związku z osławioną kamienicą. Gajcy przekonuje również, że "w kolejce do publikacji przez NIK czekają co najmniej cztery 'bomby', mogące uderzyć w rządzących polityków" - co na pewno nie ułatwia PiS-owi sprawy. "Chodzi o kontrole dotyczące wydawania publicznych pieniędzy podczas tworzenia Wojsk Obrony Terytorialnej, afery GetBack, czy zmian kadrowych w administracji skarbowej. Pod rządami Mariana Banasia w NIK - jak twierdzi opozycja - kontrole te miałyby zostać ocenzurowane" - czytamy. "Wejście w bezpośredni ostry konflikt z szefem NIK mógłby być dla PiS zatem dość kosztowny. Zwłaszcza, że na kontrolę czekają także finanse w TVP oraz w Funduszu Sprawiedliwości" - dodaje dziennikarz. Zdaniem Onetu, Banaś może także posiadać niewygodne informacje o finansach wielu ważnych polityków.