Rząd przygotowuje się do przeprowadzenia pierwszych wyborów korespondencyjnych, mimo że podstawa prawna dla ich przeprowadzenia jeszcze nie została uchwalona. Władze potrzebują około 30 mln kart wyborczych dla wszystkich uprawnionych do głosowania Polaków. Za przygotowanie wyborów odpowiada minister aktywów państwowych Jacek Sasin. W wywiadzie dla TVN24 stwierdził on, że karty drukuje państwowa spółka Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych i że ten druk już trwa. Podobną informację podawał europoseł PiS Adam Bielan, rzecznik sztabu wyborczego Andrzeja Dudy. Kto zajmuje się drukiem? Jak wynika z ustaleń dziennikarzy Onetu, rzeczywistość ma wyglądać nieco inaczej. Zamówienie na wydrukowanie kart wyborczych trafiło w prywatne ręce. Jak dowiedział się Onet (dziennikarze podkreślają, że potwierdzali informację w czterech niezależnych źródłach), zajmuje się nim spółka Samindruk z Brodnicy, kontrolowana przez niemiecką firmę Gather Druck und Vertrieb GmbH. Rola Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych ogranicza się do naniesienia zabezpieczeń. Nie wiadomo, w jakim trybie spółka otrzymała to zlecenie, ani ile będzie ono kosztować polskiego podatnika. Na pytania Onetu przedstawiciele przedsiębiorstwa odpowiedzieli tylko krótkim oświadczeniem: "Zgodnie z prowadzoną polityką naszej firmy, Samindruk spółka z o.o. nie udziela żadnych informacji dotyczących prowadzonej działalności".