Jacek Wach (zgadza się na ujawnianie personaliów - PAP) ponownie stanął przed sądem oskarżony o zabójstwo, do którego przyznał się ktoś inny, ponieważ Sąd Najwyższy - anulując mu karę dożywocia - nie umorzył postępowania, tylko nakazał przeprowadzić ponowny proces w jego sprawie. Sprawa Wacha jest precedensowa w polskim sądownictwie. Przed laty został on prawomocnie skazany przez Sąd Okręgowy w Suwałkach na karę dożywotniego pozbawienia wolności za udział w porwaniu i zabójstwo w 1999 r. suwalskiego gangstera Tomasza S. Rozkawałkowane zwłoki oskarżony miał ukryć w różnych miejscach m.in. zatopić w jeziorze Pluszne pod Olsztynkiem.W 2014 r. ktoś inny (był to Wiesław S. - PAP) przyznał się jednak do tej zbrodni i wskazał prawdziwe miejsce ukrycia zwłok, w lesie. Badania DNA potwierdziły, że są to rzeczywiście szczątki Tomasza S., a zwłoki, które rzekomo poćwiartował Wach, miały należeć do kogoś innego. Z tego powodu Sąd Najwyższy wznowił postępowanie ws. porwania i zabójstwa, uchylił Wachowi wyrok dożywocia i przekazał jego sprawę do ponownego rozpoznania Sądowi Okręgowemu w Olsztynie.Ponowny proces miał rozpocząć się w poniedziałek. Jednak w tym dniu nie odczytano aktu oskarżenia i proces nie ruszył.Sąd wysłuchał jedynie wniosków formalnych stron i postanowił zawiesić postępowanie w tej sprawie. Chcieli tego zarówno oskarżony i jego obrońca, jak oskarżyciel. W ocenie sądu, długotrwałą przeszkodą uniemożliwiającą prowadzenie obecnie procesu jest śledztwo toczące się w Prokuraturze Okręgowej w Lublinie. Ustalenia tego śledztwa - jak mówił sędzia Andrzej Kamiński - "mają kolosalne znaczenie dla tej sprawy". Dlatego postępowanie sądowe zawieszono do czasu zakończenia śledztwa. Postanowienie nie jest prawomocne.Lubelskie śledztwo ma ustalić nie tylko, czyje szczątki ciała wyłowiono z jeziora i kto popełnił tę zbrodnię, ale także bada wątek udziału "innych osób" w zabójstwie Tomasza S. (oprócz Wiesława S., który się do tego przyznał - PAP). Wszczęto je po odnalezieniu w lesie zwłok "prawdziwego" Tomasza S. i początkowo było prowadzone przez prokuraturę w Olsztynie.Wach, który od początku oskarżania go o zabójstwo nie przyznawał się do winy, mówił dziennikarzom w poniedziałek w sądzie, że nie ma wątpliwości, iż proces zakończy się korzystnym dla niego wyrokiem. Powtórzył, że w sprawę został wmanipulowany. "Dowody, które zgromadzono, zostały spreparowane przez policję, potem prokuraturę, w końcu sądy również w tym uczestniczyły" - stwierdził.Wach, który na podstawie wyroków za inne przestępstwa spędził w więzieniu łącznie ponad 15 lat, wkrótce po decyzji SN wyszedł na wolność. W olsztyńskim procesie będzie odpowiadał z wolnej stopy.