Śledczy weszli do domu Olewników w listopadzie. Według ustaleń prokuratury, znaleziona kartka z numerem telefonu może oznaczać nieformalne kontakty rodziny Olewników z porywaczami. Na kartce był telefon do Roberta Pazika, szefa grupy, która porwała Krzysztofa Olewnika. Danuta Olewnik w rozmowie z reporterami śledczymi RMF FM twierdzi, że nie wie skąd wziął się pistolet gazowy w domu jej brata. Według jej relacji, broń miała zostać znaleziona w płaszczu Krzysztofa. Jak podkreśla, rodzina zgłaszała ten fakt prokuraturze, ale po pistolet nikt się nie zgłosił. Broń została zabezpieczona dopiero w listopadzie, podczas przeszukania. Danuta Olewnik potwierdza również, że nikt z rodziny nie miał pozwolenia na broń. Według Danuty Olewnik, kartkę z numerem telefonu do Roberta Pazika miał przynieść znajomy rodziny. Miało do tego dojść tuż po porwaniu Krzysztofa. - Numer był zapisany jego ręką na tej karteczce. I ta karteczka u nas została. Ten numer telefonicznie przekazaliśmy policji - tłumaczy Danuta Olewnik. Według ustaleń reporterów RMF FM prokuratorzy nie znali tego numeru. Widzieli go po raz pierwszy. Nie występował on w billingach rozmów z porywaczami, ani w protokołach zeznań świadków. Śledczy sprawdzają, czy mogło dochodzić do nieformalnych kontaktów rodziny Olewników z porywaczami.