Były premier, który w procesie miał status pokrzywdzonego, zapowiedział apelację. Za "szokujące" uznał on zaś umorzenie przez sąd z powodu "znikomej szkodliwości społecznej" ujawnienia przez Milczanowskiego w 1995 r. tajemnicy państwowej w sprawie Oleksego. - Może w rozumieniu sądu ta szkodliwość jest znikoma, ale w rozumieniu moim i wielu demokratów ta szkodliwość jest olbrzymia. Przetrącono moje życie, sponiewierano moje nazwisko, a Rzeczpospolitą postawiono pod podejrzeniem wpływu obcych służb - powiedział Oleksy, przypominając, że ten wyrok nie oczyszcza Milczanowskiego w całości, bo części zarzutów sąd nie mógł już osądzić, ponieważ się przedawniły. Były premier uważa, że nad Milczanowskim był roztoczony ochronny "parasol medialny". - Nie miałem wątpliwości też co do losów tej sprawy, gdy prezydent Wałęsa nagrodził awansami generalskimi czterech oficerów UOP uczestniczących w tej prowokacji przeciwko mnie - dodał Oleksy, który powiedział też, że pisze książkę na temat tych wydarzeń.