Olechowski chce przez najbliższe miesiące przekonywać Polaków, że jeśli na niego zagłosują, będą mieli przywódcę samodzielnego, reprezentującego interesy całego społeczeństwa. Olechowski podkreślił, że swoją kampanię wyborczą chce oprzeć przede wszystkim na kontakcie bezpośrednim z wyborcami. Jego zdaniem, najlepszym sposobem na wytłumaczenie Polakom zasadności kandydatury obywatelskiej i przekonanie do siebie są właśnie spotkania twarzą w twarz. Olechowski liczy na powodzenie innowacyjnego, jak na polskie realia, projektu wolontariatu. Zainteresowani współpracą z nim i chętni do włączenia się w jego kampanię wyborczą już mogą rejestrować się na oficjalnej stronie internetowej www.olechowski.pl Po wypełnieniu ankiety, otrzymają status wolontariusza i zostaną przydzieleni do odpowiednich zadań. Będą m.in. organizować spotkania Olechowskiego w terenie, zbierać podpisy pod jego kandydaturą. Szczegóły działania wolontariatu Olechowski ma przedstawić w czwartek w Poznaniu, skąd projekt będzie koordynowany. Olechowski, który ma już za sobą jedną kampanię prezydencką, przekonuje, że nie zamierza prowadzić brudnej batalii o fotel prezydencki. - Martwię się, jak ja się w tym wszystkim odnajdę, bo moja kampania wyborcza z racji tego, że nie mam w planach szukania "haków" na kontrkandydatów, będzie nudna - powiedział. - W swojej kampanii chcę się skoncentrować na przekazie merytorycznym, a nie na robieniu spektakli i organizowaniu skomplikowanych afer, bo te służą wrzawie - podkreślił. Jak jednak dodał, nie zamierza rezygnować z krytyki swoich kontrkandydatów, ale będzie wykorzystywał w tym celu argumenty merytoryczne. Olechowski nawiązał także do pomysłu wystawienia w wyborach prezydenckich jednego centrolewicowego kandydata; mówił o tym w połowie grudnia były prezydent Aleksander Kwaśniewski. - Pomysł chwilowo przycichł, ale myślę, że za niedługo powinna rozpocząć się dyskusja nad tym, czy nie należałoby wystawić jednego centrolewicowego kandydata, który miałby realną szansę na przełamanie monopolu prawicy - podkreślił. Zapewnił, że jest w stanie stanąć do takich prawyborów i wycofać się jeśli przegra w rywalizacji z kandydatem SLD Jerzym Szmajdzińskim, czy kandydatem PD-SdPl Tomaszem Nałęczem. Zastrzegł, że warunkiem koniecznym do zdecydowania się na prawybory musi być przekonanie wszystkich kandydatów, że nie chodzi o interes partyjny, ale o to, by przełamać siłę prawicy na scenie politycznej. Pytany, czy kierując w ubiegłym tygodniu list do wyborców PO, by zastanowili nad poparciem jego kandydatury, rzeczywiście liczy na ich wsparcie, odparł, że chciałby przynajmniej rozważenia przez nich jego propozycji. - Chcę, żeby do wszystkich dotarła moja argumentacja bycia kandydatem niezależnym i by ludzie zastanowili się nad tym - powiedział Olechowski. Jak przekonuje, urząd prezydenta jest pożyteczny, gdy jest niezależny. - Należy oddać urząd prezydencki obywatelom - podkreślił. Olechowski przyznał również, że po decyzji premiera Donalda Tuska o niekandydowaniu w wyborach prezydenckich liczył trochę na poparcie ze strony swojej byłej partii. - Liczyłem, że rozpocznie się dyskusja o tym, jak prezydentura powinna wyglądać, a dopiero później dopasuje się do tego osobę, ale tak się nie stało - dodał.