W opisie zawarto informacje m.in. o spotkaniach protestujących pielęgniarek z przedstawicielami rządu. Z pielęgniarkami kilkanaście razy spotykali się m.in. minister pracy i polityki społecznej Anna Kalata, wiceminister zdrowia Bolesław Piecha, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Małgorzata Sadurska oraz posłanka PiS Jolanta Szczypińska. Według informacji, w ubiegły piątek dyrektor generalny KPRM przekazał protestującym pielęgniarkom wezwanie do opuszczenia budynku kancelarii. Zgodnie z zamieszczoną na stronie kancelarii premiera informacją, pielęgniarki, które skarżyły się na złe samopoczucie badał lekarz dyżurujący w kancelarii. Jak napisano, "w jednym przypadku wezwano pogotowie ratunkowe ze szpitala MSWiA", a przepisane przez lekarza leki wykupił funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu. W poniedziałek - jak czytamy - czterem pielęgniarkom dostarczono paczki, które przygotowały ich koleżanki przebywające przed budynkiem kancelarii. Według informacji kancelarii premiera, pielęgniarki, które do wtorku przebywały w jednym z pokoi siedziby premiera, kilkukrotnie korzystały z telefonów, udzielając m.in. wypowiedzi dla mediów. "Przez cały wieczór panie pielęgniarki prowadziły liczne rozmowy telefoniczne" - czytamy we wpisie z datą 20 czerwca. Jak wynika z informacji, pielęgniarkom został także udostępniony telefon stacjonarny. Pielęgniarki, które protestują przez budynkiem kancelarii skarżyły się z kolei, że nie mogą porozumieć się ze swoimi koleżankami. Przez cały czas pobytu w kancelarii premiera pielęgniarkom podawane były posiłki oraz zimne i ciepłe napoje. W poniedziałek wieczorem trzy z nich rozpoczęły głodówkę. Cztery pielęgniarki opuściły kancelarię premiera po tygodniu. O swym pobycie tam opowiadały w odmiennym tonie, od tego w jakim utrzymany jest opis zamieszczony na stronie KPRM. Szefowa OZZPiP Dorota Gardias mówiła po opuszczeniu kancelarii, że najgorsza była arogancja strony rządowej. Jak dodała, stosowano wobec nich "różne metody zastraszania". Przedstawiciele kancelarii odrzucali te zarzuty. Pytana w czwartek wieczorem w TVN24 o opis zamieszony na stronach KPRM, Gardias powiedziała, że ma własną kronikę wydarzeń. "Przyjdzie na to czas. Ja też mam kronikę prowadzoną - dzień po dniu, godzina po godzinie" - zaznaczyła. Zdaniem szefowej OZZPiP, takimi metodami, jak opisywanie ich pobytu w kancelarii premiera, odsuwa się główny problem protestu służby zdrowia, czyli podwyżek dla jej pracowników. "Mimo że wyszłam, byłam różnie traktowana i moje koleżanki, chciałam powiedzieć, że nie dam się sprowokować tymi wypowiedziami strony rządowej, uważam, że muszę zrobić swoje, czyli zabezpieczyć podwyżki dla pielęgniarek" - dodała.