"Jest prowadzona od dłuższego czasu permanentna nagonka na moją osobę, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistymi faktami" - powiedział Korytowski w poniedziałek w "Faktach" TVN. "Nigdy nie brałem żadnych pieniędzy od pana Olewnika za tzw. pomoc. Nigdy nie brałem, nigdy nie otrzymywałem i nigdy nie żądałem" - zapewnił. Rodzina porwanego Krzysztofa Olewnika twierdzi jednak, że ma dokumenty oraz nagrania na potwierdzenie swoich słów. "Dawałem i przez niego dla kogoś i bezpośrednio tym osobom" - powiedział w TVN ojciec Krzysztofa, Włodzimierz Olewnik. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Mieczysław Orzechowski informował PAP w ub. tygodniu, że w jednym z pobocznych postępowań prowadzonych w związku z porwaniem Olewnika przewija się wątek szefa SLD w Sierpcu. W maju 2005 roku przeszukano jego mieszkanie i znaleziono naboje do broni gazowej, myśliwskiej i pistoletów. Prokuratura postawiła mu zarzut posiadania nielegalnej amunicji. Do porwania Krzysztofa Olewnika, syna przedsiębiorcy branży mięsnej z Drobina pod Płockiem (Mazowieckie) doszło w nocy z 26 na 27 października 2001 roku. Wkrótce sprawcy zażądali okupu. Kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną. W lipcu 2003 roku okup przekazano porywaczom, jednak uprowadzony nie został uwolniony. Później okazało się, że miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany. 31 marca br. Sąd Okręgowy w Płocku skazał dwóch jego zabójców - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika na kary dożywotniego więzienia. Kilka dni później Kościuk popełnił samobójstwo. Powiesił się w celi aresztu w Płocku. W czerwcu 2007 r. samobójstwo popełnił też Wojciech F. (szef gangu, który porwał Olewnika), któremu śledczy zamierzali przypisać tzw. sprawstwo kierownicze.