Mieszkańcy Małopolski i Podkarpacia sprzątają i liczą straty. Tylko na Podhalu oszacowano je na 160 milionów złotych. Donald Tusk w sobotę odwiedził miejscowość Nową Białą koło Łopusznej, aby na własne oczy przekonać się, jak wielkie zniszczenia wywołała powódź na Podhalu. Premier zapowiedział, że rządowi zależy na tym, aby pomoc dla powodzian dotarła jak najszybciej. Pod Tatrami sytuacja poprawiła się wcześniej. Gorzej było na Podkarpaciu. Tam strażacy interweniowali głównie w przypadku podtopionych budynków. Najwięcej podtopień spowodowanych zostało przede wszystkim intensywnymi opadami deszczu, ale były też przypadki podtopienia spowodowane wylewającymi rzeczkami i potokami. Pojawiły się także problemy z przejazdem niektórymi lokalnymi drogami z powodu ich zalania lub obsunięcia. Dotychczas wiadomo o podtopieniu i zalaniu około 400 hektarów pól i upraw, zniszczeniu 7 mostów i przepustów, podtopieniu i zalaniu ok. 80 domów i 3 szkół. Sytuacja się stabilizuje Ze względu na poprawiającą się sytuację na Sanie i Wisłoku, dziś rano odwołano alarmy powodziowe dla powiatów: strzyżowskiego, przemyskiego i rzeszowskiego oraz dla miast: Przemyśl i Rzeszów. Alarmy powodziowe w dalszym ciągu obowiązują dla powiatów: łańcuckiego, leżajskiego, jarosławskiego, przeworskiego, niżańskiego, stalowowolskiego. Pogotowia obowiązują w powiecie: tarnobrzeskim i sanockim. Fale kulminacyjne na Sanie i Wisłoku powoli spływają w dół nurtu tracąc przy tym na głębokości. Fala wezbraniowa na Sanie minęła już Przemyśl i płynie w tym mieście 65 cm poniżej alarmu. Obecnie fala przechodzi w okolicach Jarosławia, i płynie tam 28 cm powyżej stanu alarmowego. Na Wisłoku fala wezbraniowa przechodzi przez Tryńczę i osiągnęła tam poziom 14 cm poniżej alarmu. W nocy minęła Rzeszów, nie przekraczając stanu alarmowego. Ustabilizowała się też Wisłoka, która pomiędzy Pustkowem a ujściem do Wisły płynie powyżej stanów ostrzegawczych, ale z tendencją spadkową. Przybiera natomiast Wisła, do której wpływają wody z Wisłoki i Sanu. Wisła już poza Podkarpaciem - w Zawichoście przekroczyła stan alarmowy o kilkadziesiąt cm i wskazuje tendencję wzrostową. Intensywne deszcze i burze, które przeszły w sobotę po południu i wieczór nad powiatem bieszczadzkim spowodowały wezbrania lokalnych potoków, które podtopiły dwie wioski: Skorodne i Michniowiec. Odnotowano też wiele uszkodzeń w infrastruktarach gminnych. Ogłoszono wówczas też alarmy dla dwóch tamtejszych gmin: Lutowiska i Czarna, ale zostały one w niedzielę rano odwołane. Ze względu na intensywne opady deszczu, które przechodziły nad Podkarpaciem przez ostatnich kilka dni, doszło do znacznego wzrostu poziomów rzek: Wisłoka, Wisłoki i Sanu, szczególnie w ich dolnych nurtach. Trudna sytuacja była zwłaszcza w powiecie sanockim, leskim i brzozowskim.Zginął mężczyzna Pierwszą ofiarą tej powodzi na Podkarpaciu jest 35-letni mieszkaniec Jabłonki w powiecie brzozowskim. Ciało Grzegorza P. wyłowiono w sobotę po południu z potoku Dydnianka, który wpada do Sanu. Jak poinformowała Anna Klee z zespołu prasowego podkarpackiej policji, mężczyzna wyszedł z domu w czwartek wieczorem. O jego zaginięciu rodzina powiadomiła policję w piątek wieczór. - Mężczyzna prawdopodobnie wpadł do potoku, którego stan był znacznie podwyższony, i utonął - mówiła Klee. Lubelszczyzna bez zagrożenia Podwyższył się stan wody w Wiśle na Lubelszczyźnie. W Annopolu rzeka dziś rano przekraczała stan alarmowy o 39 cm, a w Puławach stan ostrzegawczy o 46 cm. W ciągu nocy w Annopolu wody przybyło 29 cm, w Puławach 34. Podwyższony poziom wody na Wiśle spowodowany jest ulewnymi deszczami, które spadły na południu Polski. Według służb zarządzania kryzysowego wojewody, wysoki stan wód może się utrzymywać jeszcze przez kilka dni. Na Lubelszczyźnie nie ma jednak obecnie zagrożenia powodzią - powiedział dyżurny z wojewódzkiego centrum zarządzania kryzysowego w Lublinie. Zapewnił, że sytuacja jest pod kontrolą.