Ofiara księdza-pedofila została uwięziona i przez kilkanaście miesięcy brutalnie gwałcona. Zarzuty w tej sprawie usłyszał Romana B. z Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej. W połowie września poznański sąd okręgowy przyznał jej 1 mln zł odszkodowania i dożywotnią rentę w wysokości 800 zł miesięcznie. Sprawę skomentował m.in. prawicowy publicysta, felietonista Radia Maryja Stanisław Michalkiewicz. "Dostać milion złotych za to, że ktoś kiedyś wsadził rękę pod spódniczkę, no któż by nie chciał" - mówi w felietonie wideo. "Wiele pań za znacznie mniejsze pieniądze spódniczki podciąga, a tutaj milion złotych i dożywotnia renta" - dodaje. "Jestem pewien, że teraz panienki, jedna przez drugą, na wyścigi będą sobie przypominać, jak to były molestowane. Bo do tej pory to tylko celebrytki sobie przypominały, że były molestowane. Ale tu chodziło o pozycję towarzyską. (...) No ale tu nie o prestiż chodzi, a o pieniądze. Miliona złotych to taka panienka jedna z drugą przez całe życie może nie zarobić, a tutaj za jednego sztosa. No to żadne k**wy nie są tak wysoko wynagradzane na całym świecie, a cóż do tego nasz biedny kraj... Nie wiem jak to wytrzyma" - za te i inne słowa Michalkiewicz stanie przed sądem. Wypowiedź publicysty szybko trafiła do gwałconej w dzieciństwie Katarzyny. "Płakała, jak to czytała. Na pewno wystąpi na drogę sądową przeciwko tej osobie, ale musi trochę odreagować proces, który dopiero co się zakończył. Przeszła bardzo, bardzo dużo i naprawdę potrzebuje spokoju. Jej życie zostało złamane i będzie się z tym zmagać do końca życia" - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską szef Fundacji "Nie lękajcie się" Marek Lisiński. "Tego nie da się w kulturalny sposób skomentować. Wyrządził jej wielką dodatkową krzywdę" - przyznaje pełnomocnik pokrzywdzonej. --