Jarosław D., oszust skazany na trzy lata więzienia, przed wyrokiem przesiedział w areszcie półtora roku. Sądy przedłużały areszt, argumentując, że oskarżony może utrudniać postępowanie, że jego wina jest bardzo prawdopodobna i grozi mu wysoka kara. Trybunał uznał, że te argumenty nie były poparte dowodami, a areszt - czyli pozbawienie wolności osoby formalnie niewinnej - jest środkiem wyjątkowym i wolno go stosować tylko w szczególnie uzasadnionych sytuacjach - czytamy w "GW". Jak wyjaśnia gazeta, Jarosława D. sąd skazał za to, że podając się za Narcyzę Kwiatek, korespondował z dziesięcioma mężczyznami z Holandii, Francji i Niemiec, wyłudzając od nich w sumie 270 euro i 1,6 tys. dol.